Erik
Gdy ją spotkałem... Sam nie wiem co mi się stało. Miałem ochotę wpatrywać się w nią całymi godzinami tak jak kiedyś. Pocałować i przytulić. Wypiękniała, była jeszcze cudowniejsza i dojrzalsza. Mimo, że minęło tylko kilka miesięcy. Niestety już nie mogła być moja. Miała kogoś, była szczęśliwa. A co najważniejsze była mamą cudownej dziewczynki. Co ja wam wygaduję przecież miałem Nastię i to właśnie ją kochałem... Nie Sam..
- Erik! - ryknęła co sprawiło, że się ocknąłem - Stoisz nad tymi siatkami chyba z dziesięć minut. Rozpakuj je w końcu. A ja pójdę zrobić sobie paznokcie - rzekła
- Tak, już - mruknąłem
Ile bym dał, żeby tylko cofnąć czas... tak chciałbym zrobić wszystko by tamte czasy wróciły. Nie zraniłbym jej. To ja byłbym szczęśliwym ojcem jej brzdąca...Zaraz! przecież kocham Nasti. I to się nie zmieni potrząsnąłem lekko głową by wyrzucić ze swojej głowy wszystkie myśli.
Weź się w garść Durm!
Już po chwili wszystkie siatki zniknęły ze stołu a ja z kubkiem gorącej herbaty w dłoni usiadłem na kanapie w salonie. Nie potrafiłem wytłumaczyć dlaczego wszystko do mnie wraca. Raniło mnie kolejny raz. A myśli nie dawały spokoju. Potrafiłbym myśleć godzinami o jej ślicznych brązowych oczach. O jej miękkich, malinowych ustach o cudownym, gładkim dotyku, który za każdym przyprawiał moje serce o palpitacje. Tyko, że ja już nie miałem prawa tak myśleć. Nie! moje serce należało do Nastii, a serce Samanty do innego faceta. Nasze drogi rozeszły się z mojego powodu. Mówię wam całkowitą prawdę. Nie mam prawa o niej myśleć, nie mam prawa nadal jej kochać...
- Misiu! - usłyszałem ze schodów
- Hm?
- Co powiesz na twoją pyszną jajecznicę? - zapytała z uśmiechem
- Z wielką chęcią, już idę zrobić - odparłem za co dostałem od niej soczystego buziaka. Uśmiechnąłem się pod nosem i ponownie ruszyłem do kuchni. Z migiem uwinąłem się z naszą kolacją. Spoglądałem co jakiś czas na moją dziewczynę, zastanawiając się czy jestem szczęśliwy. Z dumą mogłem stwierdzić, że jestem. I już niedługo będę jeszcze bardziej. Wszystko muszę dopiąć na ostatni guzik. - Smakuje?
- Pyszne - odpowiedziała spoglądając na mnie.
- Słucham? - zapytałem
- Skąd wiesz, że o coś mi chodzi? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nastia znam cię nie od dziś, wiem jeśli chcesz mnie o coś zapytać.
- Kochasz ją jeszcze prawda? - uniosła jedną brew ku górze.
- Dasz wreszcie sobie spokój z tą twoją zazdrością? - warknąłem
Nie minęła chwila a wyszedłem z domu kierując się w dobrze znaną mi stronę. Tylko tam mogłem wszystko sobie na spokojnie poukładać. Pamiętne piętnaście minut od mojego domu. Usiadłem na brązowej ławce, a płatki śniegu zaczęły spadać z nieba. Schowałem twarz w dłoniach. Czasem miałem naprawdę dość. Straciłem rachubę czasu tak jak zawsze tutaj. To miejsce było magiczne i to bardzo. Siedząc tutaj czas się dla ciebie nie liczył. Wracałem do domu dopiero po trzech godzinach. Stałem przy kominku i starałem się ogrzać. Spoglądałem na spadające płatki przez okno. Nagle poczułem ciepłe dłonie blondynki na swoim brzuchu.
- Gdybym ją kochał nie byłbym z tobą - rzekłem spoglądając jej w oczy.
- Wiem - powiedziała cicho - Ale ten wzrok, którym obdarzyłeś ją w sklepie. Chciałabym, żebyś również na mnie tak patrzył.
- Nasti - szepnąłem - Przecież patrze, każdego dnia. Tylko może ty tego nie dostrzegasz. - dodałem przygarniając ją do swojej piersi.
- Nie, po prostu każdy głupi by zauważył, że nadal ją kochasz - powiedziała zła i wróciła do sypialni. Nie mogłem tak dłużej... Nie potrafiłem... Miałem dość tych jej zarzutów, oskarżeń tego, że nie wierzyła w moją miłość do niej. To musiał być koniec. Zbyt długo to znosiłem...
Bo na początku naszej drogi, czyhają na
nas największe przeszkody...
________________________________________________________________________
Jestem w końcu :)
Za błędy przepraszam :)
Mam nadzieję, że został ze mną jeszcze ktoś ♥
Tym, którzy zostali dziękuje z całego serca i będę dziękowała do końca ♥