Z ogromnym uśmiechem lekko przyciemniłam światło i już pewna, że moja córeczka śpi przymknęłam drzwi. Zeszłam na dół, gdzie nadal czekała na mnie moja rodzicielka. Po raz pierwszy była ze mnie tak dumna. Cieszyła się z mojego szczęścia. Od tych dwóch tygodni, gdy pojawiła się Lili nasze kontakty znów się polepszyły. Było tak jak kiedyś, tak jak przed rozwodem rodziców. I mam nadzieję, że już tak zostanie.
- Wiem kochanie, że cierpisz z jego powodu. - westchnęła chwytając mnie za dłoń. - Ale musisz mu powiedzieć, że macie razem dziecko. Nie dasz sobie sama rady - spojrzała mi w oczy.
- Dam radę mamo - odparłam zrywając się na nogi. Skierowałam się w stronę okna. Płatki śniegu znów delikatnie spadały z nieba.
- A jeśli wróci? - zapytała - Jeśli spojrzy ci w oczy i powie, że cię kocha? - zwróciłam wzrok w jej stronę - Wymiękniesz skarbie. - dodała - I powiem ci, że jeśli tego nie zrobisz to ja osobiście tego dopilnuję, by się dowiedział.
- Nie chcę widzieć go więcej w moim życiu!... - odwróciłam się znów w stronę okna krzyżując swoje dłonie. - Mimo, że nadal go kocham - powiedziałam lekko ściszając głos.
- Dobrze córeczko - ucałowała mnie w czoło - Pamiętaj tylko, że najbardziej na świecie pragnę szczęścia twojego i malutkiej - rzekła
- Wiem - szepnęłam wtulając się w jej ciało.
Usiadłam na jednym z dwóch foteli znajdujących się w salonie. Mama dobrą godzinkę temu pojechała do siebie a mi zaprzątnęła tylko głowę kolejnymi myślami na jego temat. Ściskałam kubek gorącej herbaty w swoich dłoniach. Próbowałam zatrzymać łzy płynące po moich policzkach, lecz jak zawsze mi się nie udało. Odłożyłam szybko naczynie na stół gdy usłyszałam, że maleńka płacze. Poleciałam szybko na górę biorąc ją na ręce.
- Co się stało córeczko? - zapytałam szeptem całując ją w główkę. - Już dobrze kochanie, mamusia jest przy tobie - dodałam próbując ją uspokoić.
Usnęła dopiero po trzydziestu minutach. Delikatnie odłożyłam ją do łóżeczka. Uśmiech znów zagościł na mojej twarzy.
- Damy sobie radę Lilcia prawda? - szepnęłam cichutko - Zrobię wszystko by tak było.
Kładąc się do łóżka usłyszałam dźwięk smsa dochodzący z dołu. Zostawiłam tam telefon. Byłam tak strasznie zmęczona, że nie miałam siły zejść po niego. Usnęłam w mgnieniu oka...
Rano ubrałam Lili cieplutko i wyszłam z nią na krótki spacerek i zakupy. Gdybym wiedziała zostałabym w domu. Gdybym wiedziała, ale tak nie było...
Szłam jednym z działów w supermarkecie. To była tylko chwila, gdy wpadłam przypadkowo na kogoś.
- Przepraszam, zagapiłam się - mruknęłam.
Dopiero po chwili zauważyłam dobrze znane mi oczy. Wpatrywały się we mnie jak kiedyś, te same w których się zakochałam. Stał przede mną we własnej osobie.
- Sami - powiedział czule wpatrywałam się w niego jeszcze przez chwilę, gdy usłyszałam jakiś cienki głos.
- Misiu nie bierzemy tych parówek - przeniosłam swój wzrok na dziewczynę stojącą obok niego - Wiesz ile to ma kalorii?
- No tak, zaraz je odłożę - westchnął nadal nie odwracając ode mnie wzroku.
- Jakie cudo - pisnęła spoglądając na moją Lili. Uważnie jej się przyglądała, więc musiałam brać się w garść i uciekać jak najszybciej.
- Gratuluje - rzekł wskazując na wózek.
- Dziękuje, ale muszę już iść...
Dopiero w domu, gdy w końcu przeczytałam wczorajszego smsa od Marco... Gdybym go odczytała... Wiedziałabym...
Teraz moje życie na pewno nie będzie spokojne. Nie bo on się pojawił, znów zawładnął moimi myślami. Swoim widokiem znów obudził moje serce do szybszego bicia...
Erik wrócił Sam.
_____________________________________________________________________________
Jestem i zostawiam was z rozdziałem. :))
Dziękuje wam, że mimo wszystkiego zostałyście ze mną ♥
_____________________________________________________________________________
Jestem i zostawiam was z rozdziałem. :))
Dziękuje wam, że mimo wszystkiego zostałyście ze mną ♥
o jezu
OdpowiedzUsuńtak tak tak tak
madre mia, poprawiłaś mi tym całe samopoczucie niemal tak samo jak świadomość, że Ivan obserwuje mnie na tumblrze, hahah <3
teraz się zacznie...:") może Erik zostawi tę pokrakę :") ale najpierw czeka go długa, ale to długa droga... :(
czekam na kolejny, buziaki:*
Nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od początku. ;)
OdpowiedzUsuńSam radzi sobie bardzo dobrze. Jest wspaniałą mamą. Mimo swojego wieku jest w pełni świadoma tego, jakim obowiązkiem i odpowiedzialnością jest dziecko. Bardzo cieszę się, że Lili traktuje jak świętość, jak największy i najlepszy skarb w swoim życiu. Wydaje mi się, że jest przekonana, o tym, iż jej ciąża to było najlepsze, co ją w życiu spotkało. W sumie, prawda. Już nigdy, do końca życia, nie będzie sama. Zawsze będzie miała swoją Lili. ♥ Cieszę się, że jej kontakty z mamą się polepszyły. Nic dziwnego, że kobieta jest z niej dumna. To bardzo dzielna, odważna, i odpowiedzialna młoda kobieta. ;)
Szczerze? Cieszę się, że Samanta nie odczytała tej wiadomości od Marco. Nie spotkałaby Erika. A ja uważam tak samo jak jej matka, on powinien wiedzieć, że ma dziecko. OK, nie chodzi tutaj o branie kogokolwiek na litość, ale on powinien poczuć się odpowiedzialny za swoje czyny. Dziecko to wielki obowiązek.
Mam nadzieję, że to spotkanie spraw, że Durm zacznie myśleć nad tym spotkaniem, doda dwa do dwóch i zorientuje się, że to on jest ojcem dziecka Sam. Mam taką nadzieję...
Rozdział mistrzowski! ♥ Gratuluję!
Czekam na kolejny. ;)
Buziaki! :*
PS Jak wrażenia po Superpucharze? ;)
Dziękuje kochana ❤❤
UsuńPowiem szczerze, że cudownie. Teraz na ostatni mecz ligi mamę na pewno będę męczyć by jechać :)) Emocje ogromne! :))
Hejoo. ;*
OdpowiedzUsuńKochana, wybacz mi, ze dopiero teraz, lecz wcześniej kompletnie nie miałam czasu. ;/
Mam nadzieję, że mi to wybaczysz...
Przechodząc do sedna...
Mimo wszystko, wbrew wszystkim przeciwnościom losu, pomimo wszystkich niedogodności Sam się naprawdę sprawdza. Kocha swoją córeczkę, nie winiąc jej, że zabrała jej troszkę życia. Wiele młodych matek tak nie umie...
Uważam również, że Erik musi wiedzieć, iż jest ojcem. Musi. Po prostu, nawet dla dobra maleństwa...
Świetne. ♥