Erik
Nie wiem, po prostu nie wiem co we mnie wstąpiło, ale gdy zostałem z Samantą sam na sam zapomniałem zupełnie o całym otaczającym mnie świecie. Nie istniało wtedy nic. Ani Nastia ani piłka, dosłownie nic. Tylko panna Gradvil. Westchnąłem cicho siadając na kanapie. Swój wzrok skierowałem na walący za oknem deszcz. Przeczesałem swoje włosy dłonią. Spojrzałem na zegarek wiszący koło biblioteczki. Wskazywał na godzinę drugą w nocy. Zgasiłem światło w salonie i skierowałem się do pokoju maleńkiej Lili. Wiem, że nie powinienem, ale jakaś siła przyciągała mnie tam. Stanąłem przy jej łóżeczku i uśmiechnąłem się na jej widok. Nie spała, tylko wpatrywała się we mnie. Wziąłem ją ostrożnie na ręce i pogłaskałem czule po główce.
- Jesteś taka piękna jak twoja mamusia wiesz - szepnąłem uśmiechając się szerzej gdy złapała mój palec i nie zamierzała puszczać - Twój tatuś jest pewnie szczęśliwy, że jesteś jego. Nawet nie wiesz jak chciałbym abyś była moja wiesz - dodałem cicho całując ją w policzek.
Chodziłem z nią po pokoju i próbowałem ją uśpić. Z każdą chwilą przyglądałem się tej maleńkiej piękności coraz bardziej. Miała takie same zielone oczka jak ja i kolor włosków. Usta również podobny miała do mnie... A może po prostu wariowałem, może... Sam już nie miałem pojęcia co robię, co myślę...
Usiadłem na jednym z foteli który stał obok jej łóżeczka. wyciągnąłem pogięte zdjęcie z kieszeni i spoglądałem raz na nią raz na fotografię. Nastia naprawdę miała racje. Każdy by zauważył, że to moja kopia, ale Marco... powiedział, że nie jestem jej ojcem a on nigdy nie kłamie... Już nic nie wiedziałem...
- Co ty tutaj robisz? - usłyszałem szept Samanty.
- Naprawdę nie wiem Sam.. - odparłem - Nogi same mnie tutaj skierowały po raz kolejny, tak jak do twojego mieszkania - wytłumaczyłem - Będę walił prosto z mostu... - przerwałem na moment - Sami czy Lili to moja córka? - zapytałem spoglądając na nią. To zmieszanie, tego nie udało się jej ukryć tak jak Reusowi. Zastanawiała się chwilę, a z jej oczu nic nie dało się wyczytać...
- Nie Erik... - rzuciła krótko.
- To wytłumacz mi, dlaczego wygląda identycznie jak ja... powiedz mi proszę, czemu każdy spoglądając na moje zdjęcie z dzieciństwa i na Lili powiedziałby, że jest identyczna.?
- To nie jest twoja córka Erik - powtórzyła z pewnością w głosie...
- W takim razie gdzie jest jej ojciec? - dalej dążyłem nawet nie wiem do czego.
- Gdy się dowiedział to zwiał. Nie chce jej znać... Już ci wystarczy? - warknęła
- Jest taka przepiękna jak ty - mruknąłem cicho zmieniając momentalnie temat i spoglądając na małą kruszynkę która drzemała sobie już na moich dłoniach. Ta duma, którą czułem na sercu gdy ją nosiłem.. Tego nie da się opisać...
- Przestań.. błagam cię przestań. Nie chcę żebyś po raz kolejny wtrącał się w moje życie Erik. Nie chcę po raz kolejny płakać...
Ucałowałem ostatni raz malutką w główkę i odłożyłem ją do łóżeczka. Z uśmiechem poprawiłem jej kocyk. Po chwili podniosłem wzrok na Samantę, znów płakała... Znów przeze mnie. Podszedłem do niej pomalutku i objąłem ją szczelnie ramionami. Wtuliła się we mnie a mi całkowicie to nie przeszkadzało. Poczułem to cudowne ciepło, te wspaniałe motylki których z Nastią nigdy nie czułem. Jak zawsze dosłownie rozsadzały mi brzuch. Pragnąłem zrobić to od momentu, gdy ponownie się spotkaliśmy. Dawno nie czułem się tak jak właśnie dziś. Wdychałem zapach jej cudownych włosów na tyle ile mogłem by zapamiętać je na bardzo długo. Nadal używała truskawkowego szamponu. Cień uśmiechu pojawił się na mojej twarzy... Nie chciałem jej puszczać... I pomyśleć, że gdyby nie tamten feralny dzień to bylibyśmy małą rodzinką. Mógłbym przytulać ją ile razy dziennie tylko bym chciał. Mógłbym spędzać mnóstwo czasu z tym pięknym brzdącem...
A co najważniejsze powinienem się opanować już dawno... Nastia.. Tylko to imię powinno siedzieć mi w głowie. Tylko, że ja nie chciałem się opanować.. Chciałem, by ta chwila trwała i nie miała końca.
- Przepraszam - szepnęła uwalniając się z moich objęć. Stałem oszołomiony wpatrując się w nią. Sprawdziła czy dziewczynka śpi i migiem zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
- Tylko, że ty nie masz za co przepraszać - powiedziałem sam do siebie idąc w stronę gościnnego pokoju by zasnąć i obudzić się w swoim domu z myślą, że to był tylko sen...
Ta pierwsza miłość jest największa i na całe życie.
__________________________________________________________________________
Ja wiem, że nienawidzicie mnie za tak krótkie rozdziały ale ja dłuższych pisać nie umiem XD
Naivy spokojnie kochana, jeszcze trochę musisz poczekać :** :D
U was pojawię się dopiero 2 września. Mam nadzieję, że mi wybaczycie bo jakże mój przeukochany braciszek wykorzystał mi cały internet i teraz by was nie zostawić z niczym kradnę od przyjaciółki XDD
Za błędy przepraszam :)
Do następnego ❤
Ja wiem, że nienawidzicie mnie za tak krótkie rozdziały ale ja dłuższych pisać nie umiem XD
Naivy spokojnie kochana, jeszcze trochę musisz poczekać :** :D
U was pojawię się dopiero 2 września. Mam nadzieję, że mi wybaczycie bo jakże mój przeukochany braciszek wykorzystał mi cały internet i teraz by was nie zostawić z niczym kradnę od przyjaciółki XDD
Za błędy przepraszam :)
Do następnego ❤