piątek, 28 sierpnia 2015

Osiem.


Erik

Nie wiem, po prostu nie wiem co we mnie wstąpiło, ale gdy zostałem z Samantą sam na sam zapomniałem zupełnie o całym otaczającym mnie świecie. Nie istniało wtedy nic. Ani Nastia ani piłka, dosłownie nic. Tylko panna Gradvil. Westchnąłem cicho siadając na kanapie. Swój wzrok skierowałem na walący za oknem deszcz. Przeczesałem swoje włosy dłonią. Spojrzałem na zegarek wiszący koło biblioteczki. Wskazywał na godzinę drugą w nocy. Zgasiłem światło w salonie i skierowałem się do pokoju maleńkiej Lili. Wiem, że nie powinienem, ale jakaś siła przyciągała mnie tam. Stanąłem przy jej łóżeczku i uśmiechnąłem się na jej widok. Nie spała, tylko wpatrywała się we mnie. Wziąłem ją ostrożnie na ręce i pogłaskałem czule po główce.
- Jesteś taka piękna jak twoja mamusia wiesz - szepnąłem uśmiechając się szerzej gdy złapała mój palec i nie zamierzała puszczać - Twój tatuś jest pewnie szczęśliwy, że jesteś jego. Nawet nie wiesz jak chciałbym abyś była moja wiesz - dodałem cicho całując ją w policzek.
Chodziłem z nią po pokoju i próbowałem ją uśpić. Z każdą chwilą przyglądałem się tej maleńkiej piękności coraz bardziej. Miała takie same zielone oczka jak ja i kolor włosków. Usta również podobny miała do mnie... A może po prostu wariowałem, może... Sam już nie miałem pojęcia co robię, co myślę...
Usiadłem na jednym z foteli który stał obok jej łóżeczka. wyciągnąłem pogięte zdjęcie z kieszeni i spoglądałem raz na nią raz na fotografię. Nastia naprawdę miała racje. Każdy by zauważył, że to moja kopia, ale Marco... powiedział, że nie jestem jej ojcem a on nigdy nie kłamie... Już nic nie wiedziałem...
- Co ty tutaj robisz? - usłyszałem szept Samanty.
- Naprawdę nie wiem Sam.. - odparłem - Nogi same mnie tutaj skierowały po raz kolejny, tak jak do twojego mieszkania  - wytłumaczyłem - Będę walił prosto z mostu... - przerwałem na moment - Sami czy Lili to moja córka? - zapytałem spoglądając na nią. To zmieszanie, tego nie udało się jej ukryć tak jak Reusowi. Zastanawiała się chwilę, a z jej oczu nic nie dało się wyczytać...
- Nie Erik... - rzuciła krótko.
- To wytłumacz mi, dlaczego wygląda identycznie jak ja... powiedz mi proszę, czemu każdy spoglądając na moje zdjęcie z dzieciństwa i na Lili powiedziałby, że jest identyczna.?
- To nie jest twoja córka Erik - powtórzyła z pewnością w głosie...
- W takim razie gdzie jest jej ojciec? - dalej dążyłem nawet nie wiem do czego.
- Gdy się dowiedział to zwiał. Nie chce jej znać... Już ci wystarczy? - warknęła
- Jest taka przepiękna jak ty - mruknąłem cicho zmieniając momentalnie temat i spoglądając na małą kruszynkę która drzemała sobie już na moich dłoniach. Ta duma, którą czułem na sercu gdy ją nosiłem.. Tego nie da się opisać...
- Przestań.. błagam cię przestań. Nie chcę żebyś po raz kolejny wtrącał się w moje życie Erik. Nie chcę po raz kolejny płakać...
Ucałowałem ostatni raz malutką w główkę i odłożyłem ją do łóżeczka. Z uśmiechem poprawiłem jej kocyk. Po chwili podniosłem wzrok na Samantę, znów płakała... Znów przeze mnie. Podszedłem do niej pomalutku i objąłem ją szczelnie ramionami. Wtuliła się we mnie a mi całkowicie to nie przeszkadzało. Poczułem to cudowne ciepło, te wspaniałe motylki których z Nastią nigdy nie czułem. Jak zawsze dosłownie rozsadzały mi brzuch. Pragnąłem zrobić to od momentu, gdy ponownie się spotkaliśmy. Dawno nie czułem się tak jak właśnie dziś. Wdychałem zapach jej cudownych włosów na tyle ile mogłem by zapamiętać je na bardzo długo. Nadal używała truskawkowego szamponu. Cień uśmiechu pojawił się na mojej twarzy... Nie chciałem jej puszczać... I pomyśleć, że gdyby nie tamten feralny dzień to bylibyśmy małą rodzinką. Mógłbym przytulać ją ile razy dziennie tylko bym chciał. Mógłbym spędzać mnóstwo czasu z tym pięknym brzdącem...
A co najważniejsze powinienem się opanować już dawno... Nastia.. Tylko to imię powinno siedzieć mi w głowie. Tylko, że ja nie chciałem się opanować.. Chciałem, by ta chwila trwała i nie miała końca.
- Przepraszam - szepnęła uwalniając się z moich objęć. Stałem oszołomiony wpatrując się w nią. Sprawdziła czy dziewczynka śpi i migiem zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
- Tylko, że ty nie masz za co przepraszać - powiedziałem sam do siebie idąc w stronę gościnnego pokoju by zasnąć i obudzić się w swoim domu z myślą, że to był tylko sen...



Ta pierwsza miłość jest największa i na całe życie.


__________________________________________________________________________

Ja wiem, że nienawidzicie mnie za tak krótkie rozdziały ale ja dłuższych pisać nie umiem XD
Naivy spokojnie kochana, jeszcze trochę musisz poczekać :** :D
U was pojawię się dopiero 2 września. Mam nadzieję, że mi wybaczycie bo jakże mój przeukochany braciszek wykorzystał mi cały internet i teraz by was nie zostawić z niczym kradnę od przyjaciółki XDD
Za błędy przepraszam :)
Do następnego ❤

piątek, 21 sierpnia 2015

Siedem.


Samanta

Spojrzałam za okno i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Ulewa była ogromna, ledwo widać było ulice. Pierwszy raz w swoim życiu widziałam taki deszcz w Dortmundzie. Poszłam do pokoiku Lili i poprawiłam jej kocyk. Uśmiechnęłam się szeroko głaszcząc ją po główce. Przyglądała mi się uważnie. Wzięłam ją na ręce i cmoknęłam w czoło. Zdziwiłam się słysząc dzwonek do drzwi.
- Choć księżniczko zobaczymy kogo do nas sprowadza.
Zeszłam na dół i odłożyłam na chwilę małą do wózka. Skierowałam się w stronę drzwi a widok który za nimi zastałam... Nie mogłam uwierzyć, w osobę stojącą naprzeciwko mnie. Lustrował mnie swymi wspaniałymi zielonymi oczami, a jego rzeczy były całkowicie przemoczone. Nie wiedziałam co mam zrobić on też nie...
- Erik - szepnęłam - W... wejdź. - powiedziałam - Jesteś cały mokry, idź weź prysznic - rozkazałam - Mam jeszcze kilka twoich rzeczy, które u mnie zostawiłeś a nie było okazji bym ci je oddała więc przyniosę...
- Dziękuje Sami - odparł cicho kierując się w stronę brązowych drzwi. Doskonale znał ten dom. A ja.. ja stałam jak słup nie wiedząc co się ze mną przez tą chwilę działo. Przez moment zapomniałam o teraźniejszości, chciałam nakrzyczeć na niego, że będzie chory. Otrząsnęłam się chwilę później gdy usłyszałam szum wody. Szybko wyciągnęłam z wielkiego kolorowego pudełka jego koszulkę i spodnie. Położyłam mu je pod drzwiami i wróciłam do córeczki biorąc ją na ręce, gdy zaczęła płakać. Starałam się ją uspokoić, ale nie wychodziło mi to. Po chwili momentalnie przestała a ja odwróciłam się w stronę gdzie spoglądała. Erik stał i uśmiechał się do niej. Przymknęłam swoje powieki. Nie chciałam tego.
- Pójdę ją wykąpać i nakarmić - mruknęłam - a później pogadamy.
Chłopak skinął mi tylko głową i usiadł na kanapie chowając swoją twarz w dłoniach. Jedna pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a w głowie wspomnienia z tamtego wieczoru wracały. Lili zasnęła migiem, przez co miałam czas porozmawiać z obrońcą. Zeszłam na dół siadając naprzeciwko chłopaka. Patrzyłam na niego wyczekująco nie mogąc doczekać się po co przyszedł. Bo chyba miał jakiś powód, by w taką ulewę przychodzić do mnie. Do nic nie wartej, żałosnej dziewczyny... To wspomnienie nadal bolało.
- Sami - westchnął - Nawet ja sam nie wiem, dlaczego moje nogi skierowały mnie tutaj. - rzekł splatając swoje dłonie i podnosząc wzrok na mnie - Dziś od rana pokłóciłem się z Nastią, nie wracała cały dzień, lecz gdy tylko wróciła była tak strasznie pijana, że ledwo trzymała się na nogach. A co jest najlepsze, że jest w ciąży i się upiła rozumiesz - szybko przetarł swoją twarz dłońmi a mnie zamurowało. Nastia była w ciąży. Teraz Erik będzie miał szczęśliwą rodzinę więc tym bardziej nie będzie mu potrzebna wiadomość, że już został tatą - Wyrzuciła mi wszystko i.. - przerwał na moment a ja gotowałam się od środka. - I kazała mi zniknąć. - zakończył.
- No i po co mi to wszystko mówisz? - warknęłam - Myślisz, że ci współczuje? smutno mi z twojego powodu?. Nie Erik! Nie mam pojęcia w ogóle po co tu przyszedłeś. Po co w ogóle odzywasz się do tak żałosnej dziewczyny. Przecież nie jestem na twoim poziomie!...
- Samanta - powiedział cicho nie kryjąc swojego smutku w głosie..
- Naprawdę tego nie rozumiem Durm! Po co kolejny raz wtrącasz się w moje życie. Może znów zniszczysz wszystko i tak po prostu sobie znikniesz? Co pasowało by ci nie?. Nie mam zamiaru cierpieć po raz kolejny...
- Gradvil! - krzyknął za co dostał katujące spojrzenie - Przepraszam. Przepraszam za wszystko - szepnął kucając przy moim fotelu. - Wszystko co wtedy mówiłem.. Sami to było kłamstwem. Nie chciałem byś jechała tam ze mną. Znam cię i wiedziałem, że nie byłabyś tam szczęśliwa, tak jak ja nie byłem. - wytłumaczył.
- Gdybyś mnie znał, to wiedziałbyś, że pojechałabym z tobą na koniec świata i nie ważne czy byłabym szczęśliwa czy nie. Byłoby mi dobrze, ponieważ byłabym z tobą. - odpowiedziałam a łzy płynęły po moich policzkach - Nie liczyłoby się nic, tylko to, że byłbyś ze mną bo cię kochałam. Myślisz, że było mi łatwo zostać i patrzeć, jak odjeżdża ten, który był dla mnie najważniejszy i zostawia samą daleko od siebie? - spojrzałam mu w oczy - I nie mam pojęcia po co mi to wszystko mówisz. Masz Nastię i dziecko w drodze. Stwórz sobie szczęśliwą rodzinę a mnie zostaw w spokoju!.
- Samanto - powiedział czule i zbliżył swoją twarz do mojej, nasze usta dzieliły milimetry i coraz bardziej walczyłam, ze sobą.
- Nie! - odparłam kładąc dłoń na jego klatce piersiowej i lekko go odpychając. - Nie będę twoją pocieszycielką - spojrzałam na niego ponownie - Możesz tu przenocować, tylko i wyłącznie z tego powodu, że pogoda się nie poprawiła. - dodałam ze złością - Dobranoc...
Zostawiłam go w salonie, nadal kucał przy fotelu na którym chwilę temu siedziałam. Sprawdziłam co u małej i zamknęłam się w swoim pokoju. Łzy ciekły po moich policzkach i nie chciałam ich zatrzymać. Zbyt długo próbowałam się nie rozpłakać...



Czasami dusisz w sobie emocje tak bardzo,
że wystarczy jeden moment by je wypuścić.


________________________________________________________________

Kolejny jest i zostawiam go do waszej oceny :)
Dziękuje, że jesteście ❤
Do następnego ❤ :*

piątek, 14 sierpnia 2015

Sześć.


Erik

Siedziałem z Nastią w naszym salonie i oglądaliśmy wspólnie jakiś film. Cieszyłem się, że chociaż raz nie zrobiła mi awantury, że rozmawialiśmy z Samantą. Obejmowałem ją szczelnie i nie chciałem puszczać. Zastanawiałem się co blondynka chciała mi wtedy powiedzieć. Musiałem ją o to zapytać. Strasznie mnie to męczyło. Dlatego gdy skończył się film postanowiłem działać. 
- Nasti - zacząłem - Co chciałaś powiedzieć wtedy w parku? - zapytałem patrząc wprost w oczy dziewczyny. Zdziwienie i obawa tylko to udało mi się z nich wyczytać.
- Nie przyglądałeś się tej dziewczynce prawda?
- No nie - odparłem - Ale czy to ma z tym związek? - posłałem w jej stronę kolejne pytanie.
- Tak Erik ma - powiedziała - Gdybym wzięła zdjęcie małego ciebie, które stoi na półce i spojrzała na to maleństwo widziałabym ciebie. Nawet gdybym nie miała tego zdjęcia. To jest twoja kopia Erik. I nikt mi nie wmówi, że tak nie jest. Bo jestem kobietą. A kobiety doskonale potrafią dostrzec to, czego przeważnie faceci nie widzą. - wyjaśniła a ja miałem w głowie jeszcze większy mętlik w głowie niż wcześniej. 
- Może coś ci się przewidziało - mruknąłem 
- Nie Durm, nie przewidziało mi się - warknęła a ja momentalnie zesztywniałem. Po raz pierwszy powiedziała do mnie po nazwisku jeszcze ta nienawiść i złość w głosie. - Każdy człowiek przechodzący obok ciebie i niej powiedziałby ci, że ma takie same oczka jak ty. Te same usta i kolor włosów... - dodała - Idę się położyć, mam dość tego dnia. - oznajmiła i ruszyła na górę do sypialni.
Mogę wpaść? mam sprawę. ~ wystukałem w ekranie swojego telefonu po chwili wysyłając wiadomość do przyjaciela. 
Zawsze! :) ~ odpowiedź przyszła jeszcze szybciej niż się spodziewałem. Krzyknąłem Nastii tylko krótkie wychodzę i wsiadłem do samochodu. Migiem przemknąłem przez drogę która dzieliła mnie do Reusa i wparowałem do jego domu. Siedział na kanapie a na stoliku stały dwie szklanki soku i ciasteczka. Widocznie się mnie spodziewał. Usiadłem obok niego i westchnąłem cicho. Przez chwilę nie przechodziło mi to przez gardło, ale w końcu musiałem...
- Mam pytanie - zacząłem - Czy ja jestem ojcem dziecka Samanty? - walnąłem prosto z mostu. Nienawidziłem owijać w bawełnę. Spojrzałem na blondyna, który momentalnie się zmieszał a jego mięśnie się napięły nie wiedziałem o co mu chodzi.. - Ty masz nadal z nią kontakt, nadal się przyjaźnicie i wiem, że mówi ci wszystko Reus..
- Lili nie jest twoją córką - wypalił wypuszczając powietrze z płuc i splatając swoje dłonie.
- Naprawdę?
- Tak - rzekł.
- To będę już leciał. - mruknąłem - Dobranoc - dodałem i wsiadłem do auta. Uderzyłem ręką w kierownicę ze złości. Odpaliłem samochód i wróciłem do auta. Zrobiło mi się smutno. To przekonanie, które było w Nastii przeszło na mnie i miałem nadzieję, że jednak jestem tatą Lili... Lili. Samanta zawsze mówiła, że to najpiękniejsze imię dla dziewczynki, zawsze wspominała, że tak nazwie naszą córkę...
Wskoczyłem pod prysznic a później po cichu wszedłem do łóżka by nie obudzić blondynki. Zgasiłem światło, ale nie udało mi się usnąć. Przymknąłem swoje oczy a przed nimi była Sam.. i maleńka kruszynka, którą trzymała na rękach. Nie powinny mi się śnić...
Rankiem obudziła mnie muzyka dochodząca z dołu. Nastia już nie spała. Muzyka grała na całą głośność, więc musiało się coś stać. Zszedłem na dół do salonu. Siedziała na kanapie z podkurczonymi nogami.
- Nastii, co się stało - zapytałem kucając przy niej.
- Nie mogę tego dłużej ukrywać Erik - mruknęła - Jestem... jestem w ciąży..
- To cudownie - uśmiechnąłem się - Marzyłem, by być ojcem - powiedziałem całując ją delikatnie. Przytuliłem się do niej. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało. 
- Jest jeszcze coś - dodała - Jutro jadę do Mediolanu na tydzień. Mam sesję i do tego pokaz mody - wytłumaczyła.
- Chyba nie myślisz, że jeśli jesteś w ciąży to pozwolę ci mieć przeróżne pokazy, czy sesje. Będziemy mieli dziecko, nie rozumiesz tego?
- Nie będziesz mi mówił co mam robić - wrzasnęła i wyszła z domu trzaskając za sobą drzwiami...
Usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach, jeśli pomiędzy nami będzie tak jak do tej pory to boję się o nasze dziecko. A ja sam nie wytrzymam psychicznie... 
Westchnąłem cicho i wyszedłem na taras musiałem odetchnąć świeżym powietrzem. Musiałem sobie wszystko poukładać i przemyśleć w spokoju...
Czekałem na nią aż do wieczora. Spojrzałem na nią. Była pijana...
- Czy ty jesteś poważna? - wrzasnąłem - Jesteś w ciąży i się upiłaś?!
- Daj sobie spokój - warknęła a woń alkoholu z jej ust roznosił się po naszym mieszkaniu - Idź do niej, przecież ją kochasz..
- Tak masz rację, dam sobie z nami spokój! - krzyknąłem - i żebyś wiedziała, że pójdę!



Mimo wszystko warto wierzyć, że to,
co najpiękniejsze jest dopiero przed nami.


___________________________________________________________________

Mamy kolejny :)
Czekam na wasze opinie i lecę dalej
Do następnego ❤❤

środa, 5 sierpnia 2015

Pięć.


Samanta

Cisza na przemian wraz z radosnym mruczeniem i piskami mojej żabki wypełniała moje mieszkanie. Lili mogła być cały czas łaskotana po brzuchu. Uwielbiała to. Co sprawiało mi radość. Z ogromnym wyszczerzeniem bawiłam się z nią misiami. Zabawę przerwał nam dzwonek do drzwi. Włożyłam córeczkę do wózka. Skierowałam się wprost w stronę korytarza.
- Tamas - pisnęłam radośnie wskakując bratu w ramiona.
- Cześć motylku - powiedział z uśmiechem przytulając mnie mocno do siebie. - Tęskniłem.
- Ja też i to bardzo mocno - odparłam - Tata z Ashley nie przyjechali? - zapytałam
- Niestety nie mogli - wyjaśnił. - Dziadek trafił do szpitala i jego stan się pogorszył więc mama postanowiła zostać, ale obiecała że w drugie święto będą tutaj na pewno - uśmiechnął się.
Tamas Sever mój przyrodni brat. Kochałam go strasznie mocno tak jak Timiego, ale niestety nie mógł odwiedzać mnie często jak raz do roku. Był żołnierzem, wracał czasem na kilka dni do domu, ale wtedy wypoczywał i spędzał czas z narzeczoną. Na szczęście został mu tylko rok odbycia służby i już więcej tam nie będzie wracał. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek tak dawno go nie widziałam.
- A co to za cudo - uśmiechnął się łaskocząc małą w brzuszek co po raz kolejny sprawiło, że wydała z siebie pisk radości a uśmieszek wkradł się na jej twarz, brat spojrzał na mnie pytająco a gdy skinęłam mu głową delikatnie wziął moją córeczkę na ręce - Kto tu jest taki piękny? No kto? nasza mała Lilcia - dodał rozpromieniony. Uśmiechnęłam się na ten widok, ale czegoś mi brakowało, ale czego? Nathalie! no właśnie.
- Gdzie masz Nat? - spytałam spoglądając na niego.
- Przyleci jutrzejszym samolotem - wytłumaczył - Musi załatwić jakieś ważne sprawy w domu.
- Rozumiem - odpowiedziałam
Gdy nakarmiłam już Lili od razu zasnęła, przez co mogłam spokojnie porozmawiać z bratem. Słuchałam dokładnie tego co mówił. Zawsze interesowało mnie co działo się z nim przez tak długi czas.
- A co z Erikiem? - zapytał w pewnym momencie.
- Nic - odparłam krótko.
- Jak to nic Sam?
- Nadal nie wie, że ma córkę. Znów wrócił do Dortmundu i jest w związku z jakąś tlenioną blondyną, jest modelką. Coś jeszcze mam dodać? - spojrzałam na niego.
- Musi się dowiedzieć - rzekł
- Nie, wcale nie musi. Nie jest mi potrzebny do szczęścia - warknęłam.
No i kogo ja próbowałam oszukać. Siebie a zarazem jego?. Tamas znał mnie zbyt dobrze i doskonale wiedział, że te słowa są kłamstwem, ale ja chciałam żeby nie były prawdą. Chciałam zapomnieć i móc żyć dalej. Tylko ja tak nie potrafię...
- Pójdę się położyć podróż mnie trochę zmęczyła. - ucałował mnie w policzek i poszedł do pokoju.
- Dobranoc - powiedziałam.
Gdy zniknął z drzwiami westchnęłam cicho chowając swoją twarz w dłoniach.. Miałam dość. Każdy męczył mnie tylko o jednym by Durm się dowiedział, ale ja tego nie chciałam. Co byłoby wtedy? udawałby wspaniałego tatusia?. Nie chciałam się przekonać a tym bardziej nie chciałam jego pieniędzy. Nie były mi potrzebne..
Nie minęła chwila, a Lilcia zaczęła płakać. Nie było jeszcze późno więc wzięłam ją na krótki spacer. Ubrałam ją bardzo cieplutko i skierowałam się do parku. Już niedługo święta, całą rodziną zasiądziemy ponownie przy stole teraz jednak z nowym maleńkim członkiem naszej rodzinki.
- Sami! - usłyszałam za sobą. Przymknęłam swoje powieki a ręce ścisnęłam mocniej na rączce od wózka. Nie minęło kilka sekund a chłopak znalazł się obok mnie.
- Cześć Erik - odparłam.
- Co tam u ciebie?
- Wszystko po staremu - wysiliłam się na uśmiech.
- Mogę zobaczyć? - pisnęła blondynka, a ja nie zdążyłam się jej sprzeciwić. Dokładnie przypatrywała się Lili. Gdy odsunęła się od niej jej mina wyrażała wszystko - Przecież ona jest identyczna jak t..
- Muszę już iść, przepraszam... - przerwałam jej szybko i szłam przed siebie
- Ale Samanta!...
Szybkim krokiem kierowałam się z powrotem do domu. Teraz już wszystko się wyda... A ja? ja nie mogę pozwolić by on znów wtargnął w moje życie swoimi buciorami i później znów zniszczył wszystko....



Najgorszym więzieniem jest przeszłość.


_____________________________________________________________

Piąteczka leci w wasze ręce <3
Mam nadzieję, że się podoba :)
I do następnego ♥