piątek, 11 września 2015

Dziesięć.


Erik

Gdy wyszedłem z mieszkania Sam w mojej głowie mieszało się mnóstwo rzeczy. Przez cały czas, gdy dziewczyna była koło mnie nie myślałem o Nastii. Nawet nie chciałem o niej myśleć. Zapomniałem o niej rzec można najprościej. Tylko, że ja wtedy właśnie chciałem zapomnieć. Liczyła się tylko Samanta i malutka Lili. Choć przez chwilę... Przez dwie godziny krążyłem po mieście, zastanawiając się nad swoim życiem. Nie miałem pojęcia co robić. Bałem się spotkania z blondynką. Gdy stanąłem już pod naszym domem. Serce zaczęło mi walić ze strachu. Wspinając się po schodach wziąłem kilka głębokich oddechów. Wszedłem po cichu do mieszkania kierując się w stronę salonu.
- Byłeś u niej? - warknęła spoglądając na mnie. Podszedłem bliżej i kucnąłem przy niej kładąc dłonie na jej kolanach.
- Nastii - zacząłem cicho - Tak, byłem... ale tylko na chwilę. Chciałem zobaczyć malutką, porozmawiać z Samantą. Później przespałem się u Jonasa - skłamałem. - I.. Lili nie jest moją córką...
- Jasne - prychnęła - Jeszcze jakie kłamstwo ci powiedziała? Może, że cię nie kocha co? Weź się w końcu w garść Erik i przejrzyj na oczy.
- Nastio proszę cię - powiedziałem cicho opierając swoje czoło o jej. - Obiecaj mi, że nie będzie więcej kłótni, zazdrości. - spojrzałem jej w oczy - Gdybym cię nie kochał już dawno nie bylibyśmy razem. Niedługo nasz maluszek przyjdzie na świat, on jest owocem naszej miłości Sami.. - przerwałem gdy zorientowałem się co powiedziałem. Schowałem swoją twarz w dłoniach i nie wiedziałem co powiedzieć...
- Wracam za tydzień - warknęła - I będę się ogromnie cieszyć, że ciebie tutaj niema - krzyknęła i trzasnęła z całej siły drzwiami. Rujnowałem swoje życie po raz kolejny. Miała rację... za tydzień mnie nie będzie. Po co obiecywałem rodzicom, że przyjadę, ale były święta, a święta zawsze spędzaliśmy osobno u rodziców. Nastia u siebie a ja u siebie. Teraz chciałbym naprawić wszystko z Nastii. Nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że nasze maleństwo będzie żyło w takim stresie. Bo jeśli teraz nie będę potrafił dogadać się z blondynką to już nigdy. Westchnąłem cicho siadając na kanapie. Wyciągnąłem zdjęcie maleńkiej Lili z kieszeni. Musiałem je ukraść. Nawet nie wiem jak wam określić po co... Chciałem mieć je na pamiątkę? Patrząc na to zdjęcie chciałem by była moją córeczką.. Wtedy.. wtedy nie zawahałbym się. I walczył o kobietę, którą kochałem miłością najprawdziwszą. Bo dopiero teraz rozumiałem, kogo tak naprawę kocham. Tą osobą była Samanta. Nikt inny. W takim razie czym było uczucie, którym darzyłem Nastię... Nie wiem, ale musiało się zmienić. Nie jestem dupkiem i nie zostawię jej z dzieckiem a zwłaszcza, że pokochałem już tego bąbla, który rozwija się pod jej sercem.
- Hej Hofi - wymusiłem uśmiech przepuszczając przyjaciela w drzwiach - Soku? - zaproponowałem.
- Pewnie - odparł siadając na kanapie i włączając Fifę - Ja gram Borussią! - krzyknął szybciej niż ja.
- Dobra niech ci będzie - powiedziałem zabierając od niego pada - Biorę więc Chelsea - mruknąłem czekając na rozpoczęcie meczu.
- Drumi co jest? - zapytał - Nastia? - lustrując mnie dokładnie wzrokiem - Wiedziałem...
- Jonas.. - bąknąłem.
- Co Jonas?! No co Jonas?! - napuszył się - Moje zdanie o tej dziewczynie doskonale znasz! Tyle razy ci powtarzam, że ta dziewczyna nie jest warta dosłownie niczego. Jest z tobą tylko dlatego, że masz kasę. Nienawidzę jej i nie mogę znieść tego jak ona cię traktuje a zarazem podporządkowuje sobie jak psa! - krzyknął - Myślałem, że stać cię na coś lepszego! Miałeś wrócić i znów walczyć o Samantę bo ona przynajmniej kochała cię prawdziwie. Nie tak jak ta tleniona blondyna - warknął - I współczuje Sami, że nie potrafi przestać cię kochać. Bo gdyby nie to zapewne byłaby już szczęśliwa. - dodał wstając i kierując się w stronę drzwi - Cześć!
Tak, miał rację. Miało tak być. Miałem wrócić, walczyć o pannę Gradvil jak lew i nie odpuszczać. Założyć z nią rodzinę i być szczęśliwym. Chciałem by tak było... z Nastią wyszło tak szybko jak pstryknięcie palca. Obejrzałem się za nią i już po tygodniu byliśmy razem. Nawet jej nie znałem.. A teraz?... Teraz mimo, iż nadal ją kocham to nie mogło być miejsca dla niej w moim sercu. Musiała być tylko i wyłącznie Nastia.



Wiele oddałbym, by przestać za Nią tęsknić.


__________________________________________________________________

Rano nie wyszło, więc dodaje teraz :)
Czekam na wasze opinie ♥
Za błędy przepraszam :) i lecę do was <3
Do następnego misiaczki ♥

3 komentarze:

  1. Cudeńko! Po prostu bajka! ❤
    Erik pokochał dziecko Sam? Tak, chyba tak. Wydaje mi się, że Lili skradła jego serce od pierwszej chwili, gdy ją zobaczył. Jestem tego niemal pewna. Wiem, że powtarzałam to milion razy, ale to na pewno to podświadome przyciąganie! :) Ta linia łącząca Erika i Lili. LInka: ojciec - córka. :))
    Co do Nastii, to nadal jej nie lubię. Jest egiistyczna, szorstka i w ogóle taka, że współczuję Durmowi z całych sił. :/
    A co z Jonasem? Bardzo dobrze mówi! Erik powinien się otrząsnąć i walczyć o Sam. Wiem jednak, że ma dobre serce i nie zostawi Nastii z dzieckiem. Chociaż po mojej głowie nadal krążą myśli, że tego dziecka tak de facto może nie być.... W końcu to nieprzewidywalna i nieobliczalna Nastia. :/
    Tak jak napisałam, rozdział ekstraklasa! ❤
    Czekam na kolejny! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. o mamma mia *.*
    to jak pomylił się, mówiąc Sami, a nie Nastii....>>>>>>
    bo Erik kocha Sam, a nie tę piczkę :) jeszcze się okaże, że ona w ogóle nie jest w ciąży
    a Durm niech ogarnie twarz i zacznie walczyć nooo ❤
    czekam na nn ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże Boże Bożenko! Jakie to jest cudowne już nie mogę doczekać się następnego. :D <3

    OdpowiedzUsuń