piątek, 4 września 2015

Dziewięć.


Samanta

Ten widok gdy Erik spoglądał z ogromną czułością na Lilcię sprawił, że nie potrafiłam się uspokoić. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. A gdy tylko mnie przytulił poczułam się jak wtedy. Tak, jak kilkanaście miesięcy temu. Gdy czułam to ciepło od jego ciała rozpływałam się. Wsłuchiwałam się w szybkie bicie jego serca, zbyt szybkie... Choć było to tylko kilka głupich sekund... Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. A serce.. serce znów zabiło mocniej i... i dla niego. Otarłam swoje łzy o po cichu poszłam do pokoju malutkiej. Spała sobie słodko, a gdy spojrzałam w bok zauważyłam Erika który spał na łóżku znajdującym się w rogu. Przykryłam go delikatnie kocem i wróciłam do siebie. Zakryłam się kołdrą po same uszy i starałam się zasnąć. Kręciłam się z boku na bok. Cały czas siedział mi w głowie ten jeden dzień. Dokładnie osiemnasty lipca dwa tysiące czternastego roku. Jesteś żałosną, niczego nie wartą dziewczyną Sam. Nawet nie mam pojęcia dlaczego się z tobą zadawałem. Mam cię dosyć! jesteś idiotką... 
Te słowa krążyły mi w głowie przez cały czas. Nie potrafiłam wyrzucić ich z głowy. Zwłaszcza, że ten sam chłopak spał właśnie w pokoju mojej córeczki. Jego też... Mimo wszystko wybaczyłam mu. Kochałam go i nie potrafiłam przestać. I pewnie nie przestanę...
Gdy obudziłam się rano ujrzałam godzinę jedenastą. Zdziwiłam się, że Lili nie płakała i była cichutko jak myszka. Szybko skierowałam się do jej pokoju, spała jak księżniczka. Zeszłam na dół w poszukiwaniu Erika, ale nie było go nigdzie z czego bardzo się cieszyłam.
Zająłem się Lili byś mogła się wyspać. Przepraszam za wszystko Sami i znikam tak jak mnie o to prosiłaś. A dla bardzo ważnej osoby w moim życiu zrobię wszystko. Żegnaj... 
Odłożyłam białą karteczkę z powrotem na stół i znów zaczęłam płakać. Kolejny raz wrócił i pozostawił po sobie tylko ból w sercu. Gdy tylko maleńka się obudziła ubrałam ją cieplutko i poszłyśmy na spacer. 
- Sami! - usłyszałam radosny głos Reusa za moimi plecami. - Hej piękna - dodał przytulając mnie na powitanie. - Dzień dobry księżniczko - powiedział głaszcząc Lilcię po główce.
- Cześć Marco - odparłam posyłając mu wielki uśmiech. - Co u ciebie słychać? - zapytałam - A wiesz co. Może wpadniesz do nas na kawę. pogadamy trochę? 
- Z wielką chęcią - odparł kierując się wraz z nami do domu. Z uśmiechami na twarzy dyskutowaliśmy o wszystkim a zarazem o niczym.
W tym czasie co Lili bawiła się z wujem ja poszłam wstawić nam wodę na herbatę. Włożyłam dwie torebeczki do kubków i zalałam gorącą cieczą. Położyłam je na tacy i wraz z ciastem zaniosłam wszystko do salonu. Posłałam Reusowi wielki uśmiech.
- Pasuje ci - powiedziałam.
- Tak? - rzekł rozpromieniony -Chciałbym mieć już małego Reusa - dodał szczerząc się.
- Powiedz jej o tym. - odparłam - Sandra kocha cię nad życie i wiem, że nie pragnie niczego innego niż tego by mieć z tobą takiego maleńkiego szkraba. Chce założyć z tobą rodzinę Marco. Więc, gdy tylko skończymy idziesz wprost do domu i mówisz jej o wszystkim zrozumiano?
- Tak jest - zaśmiał się. - A teraz.. Erik był u mnie. Pytał się o Lili. On się wszystkiego domyśla Sami. Nie możesz go dłużej okłamywać. Ja w sumie też nie. Skłamałem raz w życiu mówiąc mu, że mała nie jest jego. I nawet nie wiesz jakie mam wyrzuty sumienia. Ja nie umiem i nie potrafię kłamać Samanta...
- Nie musiałeś kłamać - mruknęłam - Mogłeś wyminąć ten temat. - dodałam.
- Znasz Erika i wiesz, że on nie odpuści - westchnął - Wiem, że jesteś uparta i będziesz trzymać, ale ty musisz mu powiedzieć - spojrzał ma mnie.
- Marco zrozum, że on ma  Nastię i dziecko w drodze. My nie jesteśmy mu potrzebne, a nam dobrze jest tak jak jest.
- Co takiego? Jak to Nastia jest w ciąży? - zapytał niedowierzająco
- Normalnie - mruknęłam - Sam mi to powiedział. Wczoraj...
Reus spojrzał na mnie tak jakby w ogóle nie rozumiał słów, które wypowiadałam. Opowiedziałam mu calutki wczorajszy wieczór, całą noc... lecz nie powiedziałam najważniejszego. Tego co dręczy mnie od kiedy on wrócił... Blondyn przytulił mnie mocno do siebie. Dziękowałam w duchu, że mam takiego wspaniałego przyjaciela, ale mimo wszystko muszę wziąć się w garść...
- Marco... - szepnęłam, a łzy napływały pomalutku do moich oczu. Blondyn lustrował mnie swoim wzrokiem wyczekując dalszej części mojej wypowiedzi. Słowa przez chwilę utknęły mi w gardle, ale musiałam się przełamać - Ja muszę wyjechać..



Przeszłość jest tatuażem, nikt jej nie zmaże.


_______________________________________________________________________

A więc jestem i ja XD
Zabieram się za wasze blogi :)
Do następnego miśki i dziękuje z całego serducha, że jesteście ♥

3 komentarze:

  1. Że co?!
    Jaki wyjazd? Gdzie? Dokąd?! Jak?! Nie! Nie zgadzam się! Ucieczka to żadne rozwiązanie. Żadne! Czy Sam jest dorosła? Jest! Owszem, jest młodą matką, lecz ma Lilkę u swojego boku. Nie może zachowywać się nierozsądnie!
    Powinna powiedzieć Erikowi i to bez dwóch zdań. Zresztą, on sam się domyśla i musi czuć się okropnie. Nikt nie chce mu niczego powiedzieć w tak ważnej kwestii, a on na co dzień jest sam z tymi wszystkimi domysłami... Ech... Niechże znajdzie się ktoś, kto mu powie!
    Mam nadzieję, że również marzenie o rodzinie spełni się Marco. ;)
    Buźka. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. że pardon
    jaki wyjazd, do jasnej anieli?! Sam, nie możesz tak robić, nie możesz! musicie porozmawiać, MU SI CIE
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No tera to Pani poszalała, Pani Jagodo! :o
    Dokąd? Dlaczego? Czy ona zwariowała? :o
    Takie pytania cisną mi się na myśl...
    Erik tak pięknie opiekuje się Lili. Podoba mi się jego rola jako opiekuna. :) Bardzo. Bardzo. ❤
    Jakież to było urocze, gdy zajął się maleńką, by Sam mogła odpocząć. ^^ Poezja!
    Jednakże nie mogę wymazać z pamięci wspomnień jego gorzkich i surowych słów... Dlaczego to powiedział? Dlaczego powiedział tak wiele przykrych słów? Dlaczego, skoro nadal ją kocha? Czyżby po to, by móc samemu wyjechać? Jeżeli tak, to zachował się bardzo egoistycznie! Ale cóż... błędy młodości. Mam nadzieję, że mogę tak to nazwać...
    Czekam na kolejny! ❤
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń