piątek, 18 września 2015

Jedenaście.


Samanta

To spojrzenie jakim Reus obdarował mnie tamtego wieczoru zapamiętam chyba na zawsze. Nigdy nie widziałam go tak przejętego i smutnego. Nie chciał mnie puścić. Tylko, że nic nie jest w stanie zmienić mojej decyzji. Tak postanowiłam i tak zrobię. Nikt, dosłownie nikt nie będzie wiedział, gdzie wyjedziemy. Nie mogę dłużej żyć w mieście w którym on żyje... Wiem jedno. Mój kontakt z Marco się nie urwie. Za bardzo cenię naszą przyjaźń. Za bardzo jest dla mnie ważny. Z uśmiechem tuliłam do siebie narzeczoną swojego brata. Nie chciałam za nic oderwać się od niej.
- Nathalie - szepnęłam jej do ucha - Jesteś jeszcze piękniejsza - uśmiechnęłam się trzymając ją za ręce. - Nawet nie wiesz jak się stęskniłam - dodałam kolejny raz się do niej przytulając.
- Ja też skarbie - cmoknęła mnie w skroń - Nawet nie wiesz jak. - powiedziała spoglądając na swojego mężczyznę - Nie powiem kochanie, pasuje ci takie maleństwo - mówiła rozmarzonym głosem.
- Jeszcze rok myszko - odparł z ogromnym uśmiechem na twarzy.
Spojrzałam na chłopaka wyszczerzona od ucha do ucha przechylając głowę w bok. Wreszcie będzie całkowicie szczęśliwy.
- Wiedzie, że nadal jestem na was zła, że mieszkacie w hotelu - założyłam ręce na piersiach.
- Nie chcieliśmy ci robić problemu. - zmrużyłam oczy patrząc na narzeczoną brata gdy ta cmoknęła mnie w policzek.
- To co? My bierzemy się za potrawy, a wujek zajmuje się siostrzenicą? - zapytała
- Jestem za! - pisnął Tamas i poszedł z małą do salonu.
Razem z przyszłą bratową roześmiałyśmy się i zabrałyśmy za przygotowywanie dwunastu potraw. I kto pomyślałby, że święta nadejdą tak szybko. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Brat wyręczył mnie i poszedł otworzyć.
- Sam, to do ciebie - mruknął niezadowolony
- Myślałam, że to mama - odparłam - Nikogo innego się nie spodziewam - dodałam idąc obok brata i kierując się w stronę drzwi - Erik? po co tu znowu przyszedłeś?! - warknęłam wściekła
- Samanto proszę nie kłóćmy się. - powiedział spokojnie - Jest wigilia - dodał - Chciałem dać wam prezenty. Tobie i Lili - uśmiechnął się tym samym uśmiechem co kiedyś był zarezerwowany tylko dla mnie. Ten od którego miękły mi nogi dokładnie tak jak w teraz.. - Wesołych świąt - rzekł radośnie po czym wysunął dłonie w moją stronę na których znajdowały się dwa pakunki.
- Jeśli myślisz, że je przyjmę to grubo się mylisz - powiedziałam zła - Nie mam pojęcia po co przyszedłeś. Nie chcę od ciebie nic a nic. Jedynie to, żebyś zniknął z mojego życia.. - spoglądając na niego coraz trudniej było mi się opanować. Wiele bym dała by wtulić się w jego ramiona...
- Proszę - szepnął wpatrując się wprost w moje oczy - Proszę.. - powtórzył - Zniknę z twojego życia tylko proszę przyjmij je. Naprawdę mi zależy, żebyś je przyjęła.
- Nie - odparłam krótko - Przepraszam... - powiedziałam zamykając mu drzwi przed nosem. Stałam chwilę w miejscu starając się nie rozpłakać. Westchnęłam cicho wracając bez słowa do salonu.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam głos brata
- Tak - uśmiechnęłam się podchodząc do niego. - A kto tutaj siedzi u wujka? - zaśmiałam się łaskocząc Lilcię po brzuchu. Pisk z radości z jej strony sprawił, że roześmialiśmy się całą trójką.
Godzinkę przed umówioną godziną usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi teraz byłam w stu procentach pewna, że to mama. Już po chwili tuptanie Timiego słychać było od korytarza. Przybiegł do mnie szybciutko i przytulił mocno po czym skierował się w stronę Tamasa i Nathalie.
- Kochanie ktoś zostawił prezenty pod drzwiami - powiedziała mama - Gregor wziął je do środka. A tak w ogóle dobry wieczór - uśmiechnęła się całując mnie w głowę. Gregor zrobił to samo mocno mnie do siebie tuląc. Po chwili podał mi dwa starannie zapakowane w niebieski papier pakunki i owinięte czerwoną wstążką. Westchnęłam cicho biorąc je od niego i wkładając pod choinkę. Mogłam domyśleć się, że postawi na swoim. Znałam go przecież ponad pięć lat.
- Nicka nie będzie? - zapytał Gregor pomagając bratu nakryć do stołu.
- Niestety nie, dziadek trafił do szpitala w fatalnym stanie i mama postanowiła, że musi zostać. Obiecała, że w drugie święto przylecą na pewno - odparł.
Sama nie wiem, czy z naszą rodziną było coś nie tak... Mimo iż rodzice rozwiedli się i założyli sobie nowe rodziny to i tak byliśmy wszyscy zżyci. Święta zawsze spędzaliśmy razem... Za to byłam im wdzięczna bo mimo wszystko zawsze miałam obojga rodziców przy sobie...
Była już bardzo późna godzina, gdy wszyscy pojechali do siebie. Sprawdziłam co u Lili i poszłam do sypialni. W dłoniach cały czas trzymałam dwa pakunki od Erika. Nie mogłam ich otworzyć...
W końcu się przełamałam delikatnie rozdarłam papier ozdobny i otworzyłam pudełeczko. Znajdowała się tam moja stara bransoletka z serduszkiem a na nim wygrawerowane nasze imiona teraz znajdowało się tam jeszcze malutkie Lili. Ścisnęłam ją w dłoni a łzy pomalutku ciekły z moich oczu. Delikatnie zapięłam ją na nadgarstku. Byłam mu wdzięczna, że ją odzyskałam. Od tamtego czasu, gdy rzuciłam mu ją na stolik i odeszłam pragnęłam mieć ją z powrotem. Mimo, że będzie przypominać mi o nim to jednak jest dla mnie ogromnie ważna. Teraz miało dla mnie jeszcze większe znaczenie. Nasza miłość wtedy sprawiła, że narodziła się Lilcia. Ta miłość nadal znajduje się w tym serduszku...
Wzięłam do ręki pakunek skierowany do mojej żabki i poszłam do jej pokoiku. Wpatrywała się we mnie tymi swoimi pięknymi zielonymi oczami. Delikatnie odpakowałam prezent i wyjęłam z niego pięknego brązowego misia, który na nóżce miał napisane Kocham cię...
Rozpłakałam się cicho kładąc koło Lilci pluszaka. Łzy swobodnie płynęły z moich oczu, nie chciałam ich zatrzymywać...



To nic kiedy płyną łzy... 


_______________________________________________________________

Jestem z kolejnym ;)
Dziękuje wam za każdy komentarz ❤
U was pojawię jutro lub w niedziele :*
Buziaki ❤ :***

4 komentarze:

  1. JAGÓDKO JA CIĘ UDUSZĘ, SAM I ERIK MUSZĄ SIĘ POGODZIĆ, KURCZĘ NO! będę płakać, kurczę ;-; i czuję, że Erik się domyślił, iż mała to jego córcia, ewentualnie Marco wygadał się mu o tym... nie widzę innej opcji!
    czekam na kolejny, Myszko <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział widać, że Erik walczy o Sam, czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. I takim zakończeniem absolutnie mnie rozwaliłaś..
    Ta bransoletka... Po protu coś pięknego... A miś? Miś też bardzo szczególny...
    Erik z całą pewnością chce być bliższy tym dwóm wspaniałym paniom.. Wiem, że Sam tego nie chce. Wiem, że dla niej to wszystko jest jednym wielkim, bolesnym wspomnieniem. Wiem to. Jestem tego świadoma. Jednakże chcieć czy nie, Erik jest ojcem Lili i powinien wiedzieć. Będę się cały czas upierała przy tym, by w końcu się dowiedział.
    Mam nadziej, że Samanta nie wyjedzie... Nie chcę tego. :(
    Czekam na kolejny! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej. Rozwaliłaś mnie emocjonalnie i ja już w ogóle nie mogę...

    OdpowiedzUsuń