piątek, 20 listopada 2015

Dwadzieścia.


Erik

Dni mijały... dni mijały... i co?... i nic. Nie było jej nigdzie. Nie mogłem jej znaleźć. Jej mama nadal trzymała buzię na kłódkę. Nie chciała za nic w świecie powiedzieć mi nic, co wie. Z każdą chwilą coraz bardziej traciłem nadzieję. Świat jest ogromny. A ona? ona mogła być wszędzie. Choćbym chciał... choćbym mógł... wątpię bym ją odnalazł. Gdyby ktoś się znalazł... ktoś kto wie...
- Znajdziemy je - rzekł Jonas - Pomogę ci we wszystkim. Damy radę - zapewnił - Bo jeśli szukasz, to znajdziesz - uśmiechnął się lekko.
- Dzięki Hofi - westchnąłem cicho biorąc od niego szklankę mineralnej wody, którą przyniósł mi z kuchni.
- Zabieram cię dzisiaj na imprezę - oznajmił.
- Nie ma mowy! - odparłem natychmiastowo.
- To nie było pytanie - rzekł - Nie mogę już na ciebie patrzeć. Musisz się wyluzować.. choć przez chwilę - dodał - A od jutra wznawiamy nasze poszukiwania na większych obrotach. Obiecuje - spojrzał na mnie.
- Tylko na godzinkę lub dwie - uległem - Nic nie piję, nie chcę żadnych lasek koło siebie i nie zostanę ani minuty dłużej, nawet nie próbuj mnie przekonywać!
- Przystaję na twoje warunki i wszystko załatwię - powiedział ucieszony - Tak za godzinę podejdzie po ciebie John. A potem spacerkiem w stronę klubu się przejdziecie - wytłumaczył - To zaledwie trzydzieści minut stąd. Innego wyjścia niż spacer nie masz, bo biorę twój samochód - wystawił mi język po czym zostawił mnie samego. Roześmiałem się cicho i poszedłem do łazienki by się odświeżyć. Szybko ogarnąłem się ze sprawą i po dobrych czterdziestu minutach byłem już gotowy. Usiadłem na kanapie i wziąłem telefon do ręki. Z uśmiechem przyglądałem się tapecie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerwałem się szybko i poszedłem otworzyć.
- Dobry wieczór - zaśmiał się podając mi rękę - Sorki, że tak wcześnie. No ale wiesz.. siostra robi kolację przy świecach dla chłopaka i kazała mi spadać - dodał roześmiany.
- Szalona - roześmiałem się - Czyli mam rozumieć, że zostałeś wyrzucony z domu?.
- No w sumie tak - odparł z rozbawieniem - Na dzisiejszą noc mam zakaz powrotu więc... sam wiesz - zarechotał. Pokiwałem z rozbawieniem głową i założyłem bluzę. Zamknąłem drzwi i we dwójkę ruszyliśmy w stronę klubu - Nie przeszkodzi ci, gdy skoczę tylko do sklepu?
- Pewnie, że nie. Leć - odparłem znów wyciągając telefon z kieszeni. Jedno nieodebrane połączenie od Hofmanna, więc albo chciał się zapytać czy już idziemy, albo rozbił mi samochód. Lepiej niech to będzie pierwsza opcja. Inaczej nie przeżyje dnia dzisiejszego do końca.
Zaraz będziemy
Wystukałem i ponownie schowałem urządzenie do kieszeni. Pokręciłem przecząco głową, gdy ten poczęstował mnie papierosem. Nigdy nie paliłem i w przyszłości również nie będę tego robił....
- Ooo stary... patrz jaka seksowna mamuśka - spojrzałem w stronę w którą pokazywał. Przyjrzałem się dokładnie.. te piękne, długie włosy... uroczy różowy wózeczek... To nie mogła być...
- Zamknij się! - warknąłem.
- Erik... przecież żartowałem - powiedział szybko.
Nie reagowałem na niego w ogóle. Moje nogi same pognały w tamtym kierunku. Podchodząc do nich zauważyłem w wózku przepiękną, uśmiechniętą buźkę spoglądającą w moją stronę i miśka, którego kupiłem Lili na Boże Narodzenie... Po chwili wzrok Samanty skierował się na córkę, a później powędrował na mnie...
- Sami - szepnąłem - Wróciłaś... - powiedziałem wpatrując się w nią. Moja ręka powędrowała na jej policzek. Gdy poczuła mój dotyk, przymknęła na chwilę oczka...
- Nie wróciłam - odparła po chwili - Mu... muszę już iść - dodała poprawiając torebkę na ramieniu i kierując się przed siebie.
- Jeśli myślisz, że pozwolę ci wyjechać po raz kolejny to jesteś w błędzie - rzekłem chwytając ją za nadgarstek.
- Nie masz prawa decydować co zrobię... - warknęła - Już nie... - dodała cichutko szybko kierując się w swoją stronę. Stałem oszołomiony nie wiedząc co dalej zrobić. Wpatrywałem się w jej sylwetkę, która oddalała się coraz bardziej. A ja? ja byłem jak słup. Nie mogłem się ruszyć... Przykucnąłem i schowałem twarz w dłoniach. W mojej głowie krążyły same wyzwiska, skierowane właśnie do siebie. Znów pozwoliłem by odeszła... ale nie pozwolę jej wyjechać...
- Przepraszam... nie wiedziałem, że ją znasz - usłyszałem głos Johna.
- Tak... em.. przekażesz Jonasowi, że jednak nie przyjdę? - zapytałem, a gdy ten skinął głową kontynuowałem - Powiedz mu, że wytłumaczę mu wszystko jutro. Teraz muszę coś załatwić - dodałem i migiem ruszyłem w stronę mieszkania. Wpadłem do niego jak poparzony... przysiadłem jednak na łóżku w sypialni i zacząłem zastanawiać się co mam zrobić. Teraz nie mogę ich stracić. Nie mogę pozwolić im odejść po raz kolejny...



Nie powinienem był pozwolić Ci odejść...


____________________________________________________________________________

Witam moje skarby w ten okropny dzień ♥
Poczekajcie jeszcze chwileczkę z waszymi pistoletami, dzidami nożami czy jakimkolwiek narzędziem to chcecie mnie zabić XD
Jeszcze troszkę <333
U was pojawię się koło niedzieli prawdopodobnie :) lecę na nocny maraton Igrzysk śmierci ♥
Mam nadzieję, że nie zasnę XDD
A tak ogólnie to chciałabym was zaprosić na moje nowe opowiadanie, które będzie o Darku ;)
Jako, iż jest to prezent dla mojego Budzika, któremu stuknie siedemnastka XD ♥ (nie bij :D :*) startuje on od jutra :)
Mam nadzieję, że wpadniecie i zostaniecie ze mną <3
http://poswojemarzenia.blogspot.com/

Do następnego słodziaki ♥♥

6 komentarzy:

  1. Zgadzam się, co do motta na samym dole.
    On nie powinien dać jej odejść. Nigdy. Dlatego, cieszę się, że nasz bohater poszedł po rozum do głowy.
    No nareszcie!!! ;D
    Wiem, że tak szybko nie będzie kolorowo, ale...
    wierzę jednak, że wszystko się poukłada. Naprawdę. ;)
    Czekam na kolejny, buźam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZU, WRÓCIŁA, ALLELUJA
    Erik teraz działaj, nie słuchaj Sami, tylko działaj!
    czekam na kolejny z okropną niecierpliwością :( <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze wspaniały. Erik na szczęście w końcu zmądrzał. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, ile ja mam jeszcze czekać na to, aż on coś zrobi, a ona mu w końcu odpuści? Tak długo trzymasz nas już w niepewności...
    Rozdział jest praktycznie idealny! Uwielbiam to opowiadanie, atmosferę, w jakiej powstaje i twój sposób kreowania postaci, który ukazuje nam, że nikt nie jest i nigdy nie będzie idealny. Oby tak dalej!
    I trzymam kciuki za Erika i Sami :')
    Z pozdrowieniami życzę weny ;*

    suenos
    __________
    runaway-with-my-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, jestem zła. Erik znów dał jej odejść... Tak bardzo chciał ją znaleźć, a kiedy tak właściwie przyszła do niego sama, znów wysunęła mu się z "rąk"...
    Rozumiem, on był zszokowany jej widokiem. Nie spodziewał się jej... jednakże nie takiej reakcji się spodziewałam...
    Och, Ty zła! Nie pozwolisz im się tak szybko spotkać, prawda? :/
    Ale co szalenie mi się podoba? Przyjaźń. Braterstwo. Chęć pomocy. To wszystko pokazuje Jonas. Dobrze, że Durm ma taką osobę obok siebie. ♥
    No, nic dodać, nic ująć. Rozdział malina. ♥
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nowy rozdział i na dzień jutrzejszy i start bloga o Darku. ♥♥♥
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawaj Erik! Nie daj jej odejść! Oni muszą być razem. No...
    Pozostało mi trzymać kciuki i łopatę w pogotowiu xd
    Rozdział cudny! <3
    Czekam niecierpliwie na kolejny!
    Byłam na maratonie Igrzysk i muszę stwierdzić, że było warto! :3 Jednak mimo wszystko, to wszystko się za szybko działo :<

    OdpowiedzUsuń