Samanta
Siedząc w salonie czekałam z niecierpliwością na Johanna. Miałam nadzieję, że przyjedzie do nas jak najszybciej. Właśnie w tym momencie nie chciałam być sama. Potrzebowałam ramion, w które mogłabym się wtulić. Po takiej wiadomości... ja nie potrafiłam normalnie funkcjonować. Skuliłam się na kanapie i schowałam twarz w dłoniach... chciałabym zapomnieć..
- Samiś, co się stało? - zapytał przejęty, wpadając do domu jak rakieta. Migiem znalazł się obok mnie i mocno do siebie przytulił.
- On nas szuka Johann - odparłam cicho.
- Co w tym złego? - zapytał łagodnie głaszcząc mnie po policzku. Jego oczy dokładnie mnie lustrowały... widziałam jak na mnie patrzy. Nie.. nie... tylko nie on!
- Potrzebuje jeszcze trochę czasu - szepnęłam skubiąc rękaw bluzy - Ja nie jestem jeszcze gotowa - dodałam.
- On powinien wiedzieć.. jest jej ojcem.
- Ale.. ja muszę się do tego przygotować - mruknęłam - Potrzebuje jeszcze trochę czasu - powtórzyłam.
- Posłuchaj mnie słoneczko - powiedział, unosząc delikatnie moją głowę bym na niego spojrzała - Wiem, że jest to bardzo trudne. Rozumiem cię doskonale, ale popatrz na to z innej strony. Gdy powiesz mu teraz, będziesz miała to z głowy. Lili potrzebuje taty.. - dodał unosząc lekko kącik ust ku górze - Okłamywanie go, jak i maleńkiej jest błędem. Wiem, że chcesz dla niej jak najlepiej słoneczko, ale nawet jeśli miałbym cię stracić, nawet gdybyś zniknęła stąd... to wyjaśnienie mu prawdy jest najlepszym rozwiązaniem - rzekł z przekonaniem.
- Johann - szepnęłam...
- Spokojnie - uśmiechnął się delikatnie - Zrozumiałem to za pierwszym razem. Choć cholernie z tym walczę - dodał - Tylko przyjaźń - zapewnił wyciągając maleńki palec.
- Tylko przyjaźń - odpowiedziałam splatając go ze swoim. Pocałował mnie czule w głowę i przytulił po raz kolejny - Przepraszam.
- Przecież nie masz za co słoneczko - szepnął w moje włosy - To ja pozwoliłem sobie na coś, czego nie powinienem. Teraz, muszę się odkochać - dodał - Obiecałem ci, i nie dotrzymałem słowa. Więc to ja przepraszam - powiedział cicho ponownie całując mnie w głowę.
Wiem, że jeśli dawałam mu jakieś znaki to robiłam źle. Pilnowałam się jak mogłam, lecz czasami mi to nie wychodziło i zawsze robiłam coś, czego później żałowałam. Choć w tym momencie akurat tego potrzebowałam. Pozwoliłam sobie być w jego ramionach przez cały czas, pozwoliłam mu szeptać pocieszające słowa, pozwoliłam mu całować mnie co jakiś czas w skroń. Choć nie powinnam. Dawałam mu koleją nadzieję mimo, że walczył i nie chciał jej mieć. Dlaczego musiałam ranić kogoś, kogo najprawdziwiej w świecie nie chciałam zranić. A zarazem nie potrafiłam dać mu tego, czego ode mnie pragnął. Nie umiałabym wypowiedzieć tych dwóch najważniejszych słów w sensie takim jakim by oczekiwał. Owszem kochałam go, ale jak mojego brata. Jak przyjaciel, przyjaciela. Nie umiałabym dać mu takiej miłości, tej którą on darzył mnie... Johann stał się dla mnie straszliwie mocno ważny... nie umiałam sobie wyobrazić tego, jak mocno musi cierpieć. Moje serce krzyczało, rozrywało się wtedy na małe kawałeczki... Tylko, że ja.. ja nie potrafiłam przestać kochać... Durma.
- To Marco - powiedziałam cicho, lecz gdy lekko się podniosłam zauważyłam, że zasnął. Ostrożnie wyswobodziłam się z jego uścisku i pognałam na górę do sypialni - Hej - mruknęłam cicho.
- Wiesz po co dzwonie mała? - zapytał
- Rozmawiałam na ten temat z Forfim... zaczęłam - Już sama nie wiem co robić - mruknęłam - Boje się mu powiedzieć, a zarazem czuje się okropnie okłamując go i Lili - dodałam.
- Przyleć Sam... przyleć i powiedz mu wszystko - rzekł - Zerwał z Nastią, zrozumiał wszystko i chce cię odzyskać - oznajmił.
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Nastia tak naprawdę nie była w ciąży. Okłamała go, by nie dowiedział się prawdy. By nie zostawił jej dla was... - wyjaśnił - Sam.. to już czas.
- Dobrze, przylecę - uległam.
- Czekamy na ciebie - rzekł - Wraz z małym Reusem w drodze - dodał roześmiany.
- Oj już się go nie mogę doczekać - zaśmiałam się.
Po kilku minutach rozmowy z blondynem w końcu zakończyłam połączenie. Gdy tylko schowałam telefon usłyszałam ciche zuch dziewczynka i poczułam silne ramiona Forfanga obejmujące mnie w pasie. Przymknęłam swoje powieki rozkoszując się ciepłem, które biło od jego ciała, by po chwili znów przyglądać się krajobrazowi widniejącemu za moim oknem. On nic nie mówiąc, stał i cały czas mnie obejmował. Kolejny raz robiłam źle... kolejny raz pozwalałam mu na coś więcej.. i znów wiedziałam, że będzie go to bolało...
Poszarpana od środka przez własne emocje i uczucia...
__________________________________________________________________________
Jestem, jestem :)
Wybaczcie, że tak późno, ale wytłumaczenie mam jedno:
Piłkarze Kolejorza zawitali do mojego miasta ❤❤
Nadal jestem w szoku ❤❤
Widzieć Thomallę, Robaka i Ceesaya i mieć możliwość zrobienia sobie z nimi zdjęcia i dostania autografu - spełniłam kolejne marzenia ❤
Choć dla innych to głupie, lecz bardziej ucieszyłam się z obecności Adasia ❤❤
Gdy spiker wypowiedział nazwiska zawodników, którzy przyjechali a po chwili dodał: i reprezentant młodzieżówki oraz rezerw Lecha...
Ja już wiedziałam, że to Adaś a serce przyśpieszyło swoje bicie ❤
A gdy mnie jeszcze rozpoznał to po prostu umarłam xdd *.* ❤
Dobra, więcej was tutaj nie zanudzam xd
Przepraszam, za moje emocje, błędy i osoby, które za Lechem nie przepadają :))
Do następnego ❤
Jestem, jestem :)
Wybaczcie, że tak późno, ale wytłumaczenie mam jedno:
Piłkarze Kolejorza zawitali do mojego miasta ❤❤
Nadal jestem w szoku ❤❤
Widzieć Thomallę, Robaka i Ceesaya i mieć możliwość zrobienia sobie z nimi zdjęcia i dostania autografu - spełniłam kolejne marzenia ❤
Choć dla innych to głupie, lecz bardziej ucieszyłam się z obecności Adasia ❤❤
Gdy spiker wypowiedział nazwiska zawodników, którzy przyjechali a po chwili dodał: i reprezentant młodzieżówki oraz rezerw Lecha...
Ja już wiedziałam, że to Adaś a serce przyśpieszyło swoje bicie ❤
A gdy mnie jeszcze rozpoznał to po prostu umarłam xdd *.* ❤
Dobra, więcej was tutaj nie zanudzam xd
Przepraszam, za moje emocje, błędy i osoby, które za Lechem nie przepadają :))
Do następnego ❤
TAK! TAK! TAK! :D
OdpowiedzUsuńSami w końcu coś zrozumiała! ;) Z małą pomocą Forfanga... ^^
Ja nie wiem, jak mogłaś stworzyć mężczyzn, których idzie kochać jednakowo? Johann jest cudowny, troskliwy i taki inteligentny... Erik zaś jest przystojny, troskliwy i stanowczy... Ideały. ♥ Jednakże coś, nie wiem co, przeważa na korzyść Durma. Może dlatego, że to on jest ojcem Lili? Może dlatego że mam słabość do piłkarzy? Nie wiem, ale wiem, że byłabym szczęśliwa, gdyby Samanta wróciła do Erika.
Kiedy przeczytałam, że to jego kocha tak jak kobieta kochać powinna mężczyznę, moje serce niemal wyskoczyło z piersi! :D Cudownie! ^^
I na koniec ta doskonała wiadomość o tym, że przyleci do Dortmundu! Może w końcu mu powie! Może w końcu będzie tak, jak być powinno! ♥
Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
Buziaki! :*
PS. Kiedy zobaczyłam, że Lech na landach jest właśnie w tym mieście od razu pomyślałam o Tobie. ;) Cieszę się, że tak Ci się podobało! ^^
NO NARESZCIE SAM ZMĄDRZAŁA!! omg i jeszcze mały Reus w drodze *.*
OdpowiedzUsuńbiedny Forfi, musi cierpieć z miłości... ;-; znajdź mu kogoś, pls XDDD :(
spokojnie, już raz przeżywałam ekscytację związaną z zawitaniem piłkarzy Kolejorza właśnie do Twojego miasta, więc się nie martw :D poza tym mój przyjaciel jest za nimi, więc...XDDDD
czekam na kolejny, Słonko <3
Taaaaaaaaaaaaaaaaak to wreszcie ten moment, czekam na ich spotkanie. Super, że spełniłaś swoje marzenie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńAlleluja ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! ;D
OdpowiedzUsuńWreszcie okazałaś się nieco bardziej łaskawa dla naszych bohaterów. Nie masz nawet pojęcia, jak bardzo mnie to cieszy! ;D
Sam w KONCU do czegoś doszła. Jest! ♥
Ach, teraz czekam tylko na ciąg dalszy i na ten decydujący moment!:D