Erik
- Pojechała na lotnisko. Leć, może jeszcze zdążysz - usłyszałem głos Mitchell.
- Dziękuje ci... znów. Jestem twoim dłużnikiem - powiedziałem biegnąc w stronę samochodu. Z piskiem opon ruszyłem w stronę lotniska. Miałem ogromną nadzieję, że jeszcze zdążę. Nie mogłem stracić jej ponownie. Nie teraz...
Jeden błysk i drugi. Trzeci też się zdarzył. Będą mandaty... lecz nie teraz o nich myślałem. Szukałem jej po całym lotnisku. Zdyszany skierowałem się do punktu informacyjnego... gdzie jeszcze nikogo nie było.. Po chwili jednak zjawiła się kobieta w średnim wieku..
- W czym mogę pomóc?
- Może mi pani powiedzieć kiedy będą najbliższe loty gdziekolwiek? - zapytałem.
- Samolot do Norwegii, Austrii i Polski właśnie przed chwilą wystartował. Do godziny ósmej nie ma już żadnych - wyczytała.
- Dziękuje.. - westchnąłem cicho kierując się w stronę wyjścia. Zrezygnowany usiadłem za kierownicą i wróciłem do domu. Dlaczego po raz kolejny pozwoliłem jej odejść. Usiadłem na łóżku w sypialni wcześniej wyciągając z szafy pudełeczko. Chwyciłem do ręki różowiutkie buciki... miałem zamiar podarować je Lili... skoro mi się nie przydadzą.. Delikatny uśmiech wkradł mi się na twarz... gdy tylko pomyślałem o tej małej i przepięknej kruszynce. Nie było piękniejszego bąbelka na świecie od niej. Te cudowne zielone oczka... Przetarłem swoją twarz dłońmi i westchnąłem cicho. Dlaczego po raz kolejny pozwoliłem jej odejść. Dlaczego jej nie zatrzymałem... Teraz sobie tego nie wybaczę.. zwłaszcza, gdy stracę ją na zawsze. Butelka wina, która stała w moim barku kusiła mnie niezmiernie, ale nie mogłem. Nie chcę tego wszystkiego opijać alkoholem... nie teraz, gdy muszę ją znaleźć... i jutro również zagrać mecz. Co miałem zrobić?... Rodzina Samanty coś przede mną ukrywa... i za żadne skarby nikt nie chce mi niczego wytłumaczyć. Reus i Sandra również... Bez niej... ja nie istnieję.
Zbiegłem szybko do salonu, gdzie znajdował się mój telefon. Głośny dźwięk dzwonka roznosił się po całym mieszkaniu. Nieznajomy numer...
- Halo?
- Erik tak? - zapytał męski głos.
- Przy telefonie - odparłem - W czym mogę pomóc?
- Mam do ciebie pewną sprawę. Nie mogę już na to wszystko spokojnie patrzeć.. - zaczął.
- W jakim sensie? - dopytywałem - O co panu chodzi? - mruknąłem.
- Po pierwsze jestem Johann... przyjaciel Samanty - oznajmił. A moje oczy przybrały postać pięciozłotówek - Jej cierpienie jest dla mnie ogromnym bólem. Nie potrafię patrzeć jak kobieta, którą kocham...
- Kobieta, którą kochasz? - przerwałem mu..
- Posłuchaj mnie. Tak kocham ją... cholernie mocno, ale bez wzajemności. Serce Samanty nadal należy do ciebie. A ja zrobię wszystko by była szczęśliwa.. dlatego do ciebie dzwonie - wyjaśnił - Erik.. powiedz mi tylko, czy nadal ci na niej zależy.. Jeśli tak, ja zniknę. Bo wiem, że z tobą będzie szczęśliwa...
- Cholernie mi na niej zależy - przyznałem a mój wzrok powędrował na nasze zdjęcie zdobiące moją szafkę nocną - Kocham ją nad życie - zapewniłem.
- W takim razie... - rzekł, przez chwilę zapanowała cisza. Zastanawiał się nad czymś.. - Wyślę ci jej adres. Przyjedź... odzyskaj je i dowiedz się prawdy. A ja będę szczęśliwy z jej szczęścia.
- Przylecę jak najszybciej się da - rzekłem pewnie - Będę ci wdzięczny do końca życia Johann - powiedziałem.
- Po prostu nie potrafiłem patrzeć jak Sam ciągle cierpi i boi się powiedzieć ci prawdy - oświadczył - A tak w ogóle to nie potrafię zrozumieć jak ty się niczego nie domyśliłeś - dodał.
- Ale czego? - zdziwiłem się
- Nie chcę byś usłyszał to ode mnie. Lepiej będzie jak Samanta ci wszystko wytłumaczy...
- No dobrze - westchnąłem - Ale będę mógł dopiero po jutrzejszym meczu. Trener nie da mi wolnego... - powiedziałem cicho - Gdybym mógł wyleciałbym już teraz - mruknąłem
- Spokojnie - oznajmił - Lepiej wszystko rozegrać pomalutku niż w chaosie - dodał
- W sumie masz rację - odpowiedziałem uśmiechając się lekko - Już zaczynam cię lubić. Więc nie dziwię się, że Samanta uczyniła to samo.
- Dzięki - zaśmiał się - Będę leciał... gdy przylecisz napisz do mnie na ten numer. Odbiorę cię i wszystko opowiem w drodze do jej domu pasuje?
- Pasuje - oznajmiłem - Dziękuje Johann...
Po zakończonej rozmowie odczekałem chwilkę. Wiadomość nadeszła natychmiastowo. Z drżącymi rękoma otworzyłem ikonkę by po chwili przeczytać jej zawartość...
Tromsø, Norwegia
Jesteś jedyną, którą kocham.
__________________________________________________________________________
Dzień dobry misie ❤
Dzisiaj witam was rankiem o 5:00. Nie będzie mnie do 3 w nocy więc stwierdziłam, że dodaje teraz bo nie chcę zostawić was bez niczego :)
Mamy buuum XDDD
Niestety Domi :( aż takiego bum nie będzie xdd
Tymczasem pozdrawiam z cudownego Drezna ❤ :*
Do następnego ❤
Dzień dobry misie ❤
Dzisiaj witam was rankiem o 5:00. Nie będzie mnie do 3 w nocy więc stwierdziłam, że dodaje teraz bo nie chcę zostawić was bez niczego :)
Mamy buuum XDDD
Niestety Domi :( aż takiego bum nie będzie xdd
Tymczasem pozdrawiam z cudownego Drezna ❤ :*
Do następnego ❤
Cóż, od dłuższego czasu czekam na jakiś przełom w tym opowiadaniu. Nie wiem no, Erik zmądrzeje, Samanta nabierze rozumu, albo ktoś się po prostu wygada, że Durm tak naprawdę ma córkę. Że został już ojcem. No i chyba wreszcie się doczekałam! Johann, dziękuję, dziękuję, dziękuję!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki... może nie tyle lekki, co bardzo przyjemny. Cóż, ostatnie były dość przygnębiające i pogmatwane, tylko bardziej komplikowały ich sytuację, dlatego nic dziwnego, że cieszę się z dążenia do punktu wyjścia, zwanym (mam taką nadzieję) happy endem, prawda? :')
Teraz z niecierpliwością pozostaje mi czekać na kolejny!
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
suenos
__________
runaway-with-my-love.blogspot.com
Kurczę, taki zwrot! A Ty urywasz w takim momencie! Jak ja mam się doczekać tego cudownego momentu, kiedy Erik postawi stopy na norweskiej ziemi i weźmie życie w swoje ręce? No! Jagódko, za chwilkę się pogniewamy! ;D
OdpowiedzUsuńJestem w niemałym szoku. Johann zdobył się na taki gest? To musiało kosztować go dużo wysiłku i nerwów. Oddał kobietę, którą kocha w ramiona innego mężczyzny. Oddał... to nie odpowiednie słowa, bo kobieta nie jest przedmiotem, ale tak właśnie się stało. Jestem w szoku. Ale jestem mu także wdzięczna. Bo widząc speeda Erika, doskonale wiem, że poszukiwania Samanty ciągnęłyby się w nieskończoność. Zawsze spóźni się kilka minut.. To tak jak ja na tramwaj. xD
No nic, pozostaje mi czekać na nowość, ale musisz wiedzieć, że przypadkiem mogę z niecierpliwości umrzeć. (Tak dla Twojej informacji xP)
Buziaki! :*
Uduszę Cię gołymi rękami za ten koniec!!! Jak Ty możesz w takim momencie przerywać?! ;o
OdpowiedzUsuńTo WIĘCEJ niż nieludzie. ;o
Wreszcie Erik się dowiedział, czyli stało się tak, jak powinno być. Lepiej późno niż wcale, no nie?
Czekam na więcej, pisiaj szybciutko! ;**
JA SIĘ ZAŁAMIĘ :(( JOHANN, CZEMU? :-; LICZYŁAM NA CIEBIE
OdpowiedzUsuńweź mu znajdź jakąś dziewczynę, pliska :( bo moje biedne, norweskie serduszko pęknie :'(
a jak Durm spierdoli tę szansę, to chyba mu jaja urwę :v
w ogóle: to Erik ma słabą spermę w tych ff XDDDDDDDDDDDD bo u mnie dziewczynka, u Ciebie też dziewczynka, w poprzednim u Ciebie też była dziewczynka... NIE, NIC XDDDDDDDDD
jezu, Erik, weź się chociaż raz postaraj ;-;
czekam na kolejny i udanego wyjazdu! <3
Ahahahah XDDD
Usuń♥ O matulu tego to ja się nie spodziewałam ♥
OdpowiedzUsuńCudeńkoo ♥
Dlaczego w takim momencie przerywasz? Co? I myślisz, że chcę chcę czekać do kolejnego? XD No pewnie że chcę!! :D
OdpowiedzUsuńDawaj tego kolejnego rozdziała! ^^
Powiem Ci, że zaskoczyłaś mnie, myślałam, że jeszcze potrzymasz w niepewności :3
Ale okej, teraz najważniejsze, żeby byli razem i się kochali! <3
Czekam na kolejnego i pozdrawiam serdecznie skarbie :*
JAGODA BADZ DUMNA NADROBILAM! ❤
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, że wsystko się układa, bo bym Cię znalazła, serio mowię
JAGODA BADZ DUMNA NADROBILAM! ❤
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, że wsystko się układa, bo bym Cię znalazła, serio mowię