piątek, 11 grudnia 2015

Dwadzieścia trzy.


Samanta

Siedziałam na tarasie wpatrując się w już prawie zielonkawe drzewka. Liście okryły już większą część gałęzi... Wiosna nadeszła szybciej niż ktoś się spodziewał. Przymknęłam na chwilę swoje oczy rozkoszując się przyjemnymi promykami słoneczka. Z niecierpliwością oczekiwałam na rozpoczęcie się konkursu w skokach narciarskich. Dzięki Johannowi ten sport zafascynował mnie strasznie. Obiecałam Forfiemu, że będę kibicować mu z całych swoich sił. Pierwszy jego występ w tym sezonie po kontuzji. Z uśmiechem wzięłam telefon i zwinnie wybrałam numer do przyjaciela.
- Dzień dobry Marco - powiedziałam a uśmiech wkradł się na moją twarz.
- Hej - rzekł zdenerwowany.
- Siedzi obok ciebie prawda? - zapytałam zaciskając swoje zęby.
- Tak - odparł natychmiastowo.
- Przylecę w sobotę - zapewniłam
- Trzymam cię za słowo.
- Nie mów mu, że to ja - mruknęłam cicho.
- Nie powiem - posłuchał.
- Może nie będę przeszkadzać - powiedziałam - Do zobaczenia - rzekłam szybciutko i rozłączyłam się. On nie odpuści... znałam go zbyt dobrze. Westchnęłam cicho przeczesując swoje włosy. Usłyszawszy płacz maleńkiej pognałam migiem do jej pokoju. Wzięłam ją na ręce i uśmiechnęłam się lekko. Połaskotałam ją lekko po brzuszku co wywołało u niej pisk radości.
- Co kochanie? - uśmiechnęłam się spoglądając na nią - Jest tatuś tak? - zapytałam podchodząc do fotografii Durma, która znajdowała się na jednej z szafek w pokoju maleńkiej. Wiedziałam, że czuje tą więź... gdy tylko on zjawiał się obok... Lili była zupełnie w niego wpatrzona... A postawienie tu jego zdjęcia, które zdobiło moją szafkę nocną... Mogłam się domyślić, że to sprawa Forfanga - To co? idziemy kibicować wujowi, a później tacie?
Usadziłam ją sobie na kolanach. Włączyłam odpowiedni kanał, na którym właśnie zaczynał się konkurs. Bawiłam się z Lilcią dopóki do moich uszu nie doszedł głos komentatora. Uśmiechnęłam się szeroko i ścisnęłam mocno swoje kciuki.
- Patrz słoneczko, wujek Johann - powiedziałam obserwując dokładnie jego poczynania na skoczni. Pokiwałam z zadowoleniem głową, gdy chłopak poleciał aż sto trzydzieści pięć i pół metra. Uśmiech poszerzył się mi jeszcze bardziej gdy wskazał na swoją rękawiczkę gdzie widniało maleńkie Sam&Lili♥ by po chwili mógł wysłać buziaka w stronę kamery jak i pomachać. Byłam z niego strasznie dumna. Wracał po kontuzji z przytupem i wiedziałam, że jest szczęśliwy. Zwłaszcza, że przy jego nazwisku pojawiła się jedynka.
- Nasz szalony wujek Forfi nie? - zaśmiałam się cichutko gdy Lili zaczęła mamrotać coś po swojemu. Delikatnie bujałam ją na nodze choć z zainteresowaniem oglądała poruszające się postaci skoczków w telewizorze. Poprawiłam dłonią jej włoski i spojrzałam w stronę zdjęcia Durma. Przymknęłam swoje powieki... codziennie przekonywałam sama siebie, że wyjawienie mu prawdy jest najlepszym rozwiązaniem... z dnia na dzień byłam już coraz bardziej przekonana. A dziś.. dziś byłam już gotowa!
Sama nie mogłam uwierzyć w to co mówiłam, ale taka była prawda. Marco jak i Johann czy Gregor. Wszyscy trzej od początku mieli rację... Nie mogłam dużej ukrywać tego, że Lili to jego córka. Ona potrzebuje taty... i doskonale wiem, że on potrzebuje jej... Przytuliłam moje najwspanialsze słoneczko i cmoknęłam ją w policzek. Zaśmiałam się cichutko słysząc pisk radości z jej strony...
Drugie miejsce... byłam z Johanna strasznie dumna. Powrót smoka. Radość, która widniała na jego twarzy gdy odbierał nagrodę na podium. To była dla niego nagroda za ciężką pracę by powrócić do skoków po operacji. Ze zdziwieniem spojrzałam na swój telefon, gdzie na ekranie ukazało się zdjęcie mojej rodzicielki...
- Hej mamusiu - powiedziałam radośnie.
- Cześć maleńka - odpowiedziała - Co tam u was słychać? - zapytała.
- Wszystko cudownie!
- Na pewno? - upewniła się.
- Tak mamo, na sto procent - zapewniłam - Przylecimy w sobotę. Lilcia się stęskniła za babcią, dziadkiem i wujkiem - dodałam uśmiechnięta.
- To cudownie! nawet nie masz pojęcia jak się cieszę kochanie.
- Słyszę to - zaśmiałam się - Kocham cię mamo - dodałam.
- Ja ciebie też skarbie mój - odparła - Najbardziej na świecie słoneczko.
Chyba tęsknota, ona również była jednym z powodów tego, że postanowiłam wyjawić Durmowi prawdę. Brakowało mi mamy jak i Gregora czy Timiego. Tego małego szkraba najbardziej. Wiedziałam też to, że wyjawienie mu prawdy oznaczać będzie mój powrót. Będę musiała zostawić to miasto, tych wspaniałych ludzi a przede wszystkim Forfanga. Choć na milion procent będziemy się spotykać to myśl, że jednak będzie dzielić nas tyle kilometrów dołowała mnie jeszcze bardziej. Wiem jednak też to, że na pewno chcę by nasza przyjaźń przetrwała. Nie wytrzymałabym bez niego. Otrząsnęłam się szybciutko, gdy zauważyłam na zegarze godzinę osiemnastą trzydzieści. Migiem przełączyłam na kanał gdzie zaczynał się mecz pszczółek. Spojrzałam na Lilcię a cień uśmiechu wkradł się na moją twarz, gdy z zaciekawieniem wpatrywała się w ekran telewizora i wskazywała dłonią Erika, gdy kamera przez dłuższy czas skupiła się tylko na nim.
- Tatuś jest w pierwszym składzie widzisz - powiedziałam chwytając jej rączkę by nie wkładała paluszków do buźki - Może strzeli dla nas jakiegoś gola... co mówisz? - zachichotałam cichutko a ta uniosła swoje kąciki ust ku górze. Miałam ogromną nadzieję, że gdy już wyjawię mu wszystko będzie szczęśliwy... Bo chciałabym aby tak było... byśmy razem we trójkę stworzyli maleńką rodzinę... Kocham go cholernie mocno i raczej nigdy się to nie zmieni...



Nikt nie może zająć twojego miejsca...


_________________________________________________________________________

Hej! hej! miśki moje najukochańsze ♥
Zostawiam wam dwudziesty trzeci rozdział i czekam na wasze opinie <3
Nie mogę uwierzyć, że już tyle rozdziałów minęło... tak szybko :))
Nie nawijam wam już tutaj, tylko lecę dalej :)
Do następnego ♥

5 komentarzy:

  1. O kurczę... ♥ Jaki ten rozdział jest słodziutki! ♥
    Wiesz co mi się podoba? To, że Sam jest zdecydowana. Ma w głowie wszystko poukładane. Johann to przyjaciel. Erik to ktoś więcej. I nie mam tutaj na myśli Erika jako ojca malej Lili. :)
    Gest Johanna był niesamowicie uroczy. Tym małym czynem pokazał, jak ważne są dla niego dziewczyny.
    A Erik? Myślę, że gdyby strzelił jakiegoś gola, to z pewnością pomyślałby wówczas o Sam i Lili. ♥
    Już nie mogę się doczekać kiedy w końcu się spotkają. Kiedy w końcu Sam wyjawi mu prawdę. Jestem cholernie ciekawa jego reakcji... Te ostatnie słowa... Ona go tak bardzo kocha... On tak bardzo kocha ją... Ja po prostu za chwilkę nie wytrzymam, no! :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny! ♥
    Kocham! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech on szybko do niej już przyjeżdża! Chociaż, o nie. Co jak oni się miną? Że polecą do siebie nawzajem w tym samym czasie i się nie spotkają? :o
    Oby tak nie było, muszą sobie to wszystko Wyjaśnić! Czekam na kolejny x/supreme

    OdpowiedzUsuń
  3. nie no, już się popłakałam ;-;
    kurdę, błagam, nie odwal niczego, bo wpadnę do Ciebie i Cię zastrzelę! ;-;
    muszą porozmawiać... I ZNAJDŹ FORFIEMU KOMUŚ, BO SERCE MI PĘKNIE JAK TAK BĘDZIE CIERPIAŁ W MIŁOŚCI DO SAM, BŁAGAM ;-;
    czekam na kolejny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko! Jakie to urocze i przesłodkie! <3
    Tylko żeby sie spotkali i wyjaśnili sobie to wszystko! :3
    Żeby Erik cieszył się że ma malutką córeczkę! I żeby byli szczęśliwi! ^^
    Jezu jak ja tego pragnę! *.*
    Czekam na kolejny z ogromną niecierpliwością! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, Kochana! ;*
    Wiesz co? Nie możesz teraz niczego zepsuć, o, nie! Proszę, błagam na kolanach! ;c
    Muszą się spotkać. MUSZĄ. M-U-S-Z-Ą!
    I oby wszystko było już dobrze, proszę... ;/ Błagam wręcz!
    Jej, nie mogę się już doczekać!
    Buziam. ;*

    OdpowiedzUsuń