sobota, 17 października 2015

Piętnaście.


Samanta

Uśmiechnęłam się spoglądając na Lili spała sobie smacznie z lekkim uśmiechem na buźce. Mocno tuliła do siebie miśka od Erika. Radość przepełniała całe moje ciało. Poprawiłam delikatnie jej kocyk i dalej szłam przed siebie. Słoneczko cudownie świeciło na niebie a jego promyki ogrzewały wszystko dookoła. Śniegu prawie już nie było a temperatura była tak wysoka, że schowałam swoją kurtkę do szafy. Rozglądałam się dookoła chcąc jak najwięcej zapamiętać tych cudownych widoków. Dużo zieleni, góry... Idealne miejsce...
- Dzień dobry śpiochu - cmoknęłam Lili w policzek biorąc ją na ręce - Jesteś moim serduszkiem co? - zapytałam radośnie łaskocząc ją po brzuszku co wywołało u niej radony pisk. Zaśmiałam się cicho siadając na jednej z pobliskich ławeczek. Wyciągnęłam z torby butelkę i dałam małej jeść. Spoglądałam na nią czule zastanawiając się jak to będzie dalej... Bo czy faktycznie powinnam okłamywać Erika? przecież Lili musi mieć ojca... Ale nie chciałam by dawał mi cokolwiek. Nie chciałam by ponownie wchodził butami w moje życie. Teraz gdy będzie miał dziecko... Tak jestem uparta, dlatego nie chce mu o tym powiedzieć. A co zrobię gdy Lili zapyta o tatę? tego też nie wiedziałam. Nie chciałam na razie o tym myśleć...
- Idziemy dalej na spacerek? - spojrzałam na nią.
Ponownie wzięłam ją na ręce i ruszyłam przed siebie. Lilcia rozglądała się dookoła patrząc z zaciekawieniem na różne zwierzątka. Spojrzałam na nią przez chwilę potem przeniosłam wzrokiem za jej rączką, którą wyciągnęła przed siebie.
- Jest konik? - uśmiechnęłam się - Chodź podejdziemy do niego...
Spoglądałam jak mała przypatruje się z zaciekawieniem i uwagą siwkowi. Był przepiękny... Kremowa grzywa i ogon dodawały mu jeszcze większego uroku a w jego niebieskich oczkach szło się zakochać.
- Uwaga, ona gryzie - usłyszałam za sobą głos jakiegoś chłopaka. Odwróciłam się w jego stronę a on obdarował mnie słodkim uśmiechem. Brązowe włosy idealnie ułożone, jego ciemnozielone oczy, które z daleka wydawały się czarne jak węgiel... Przyglądał mi się uważnie, chyba wyglądałam na głupią...
- Wcale nie - odparłam odwzajemniając jego gest - Jest wspaniała - dodałam głaszcząc ją.
- Macie chyba jakiś magiczny dar - odparł zafascynowany podchodząc bliżej.. - Johann - rzekł podając mi dłoń. Przytrzymałam mocniej Lilcię i podałam mu swoją.
- Samanta - uśmiechnęłam się - A to jest Lili - dodałam.
- Cześć słodziaku - rzekł wpatrując się w nią - Co was tutaj sprowadza? - zapytał przenosząc wzrok ponownie na mnie.
- Przyjechałyśmy trochę odpocząć - rzekłam.
- To może dacie się zaprosić na małą kawę? Tutaj niedaleko jest niewielka kawiarenka...
- Nie chcę być nie miła, ale niestety musimy już wracać - odpowiedziałam.
- Nie ma sprawy - kolejny raz posłał mi uśmiech - Mam nadzieję, że do zobaczenia?
- Do zobaczenia - odparłam uśmiechnięta idąc w stronę domu. Ostatni raz obejrzałam się w jego stronę po czym posłałam mu kolejny uśmiech. Pomachał mi radośnie i odwrócił się w stronę klaczy, którą chciał pogłaskać niestety prawie go ugryzła. Zaśmiałam się cicho.. Może naprawdę mamy jakiś magiczny dar. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Docierając do domu ponownie ujrzałam Johanna. Stał z bukietem kwiatków przed drzwiami. Spojrzał na zegarek widocznie na nas czekając.
- Co tutaj robisz? - zapytałam nagle a on podskoczył z przerażenia.
- Więc dobrze myślałem, że to ty - uśmiechnął się cicho - Mój tata sprzedał ci ten dom. A ja chciałem przyjść cię powitać - wyjaśnił uśmiechając się szeroko.
- Dziękuje są piękne - odparłam gdy podał mi bukiet - Nie musiałeś..
- A właśnie, że musiałem - rzekł radośnie - Pomogę ci - zaoferował wnosząc wózek po schodach.
- W takim razie zapraszam na herbatę - powiedziałam sprawdzając czy Lilcia się nie obudziła. Wjechałam nim do salonu i ostrożnie poprawiłam jej kocyk.
- Mam manię poprawiania jej kocyka - zaśmiałam się idąc w stronę kuchni. Johann po chwili dołączył do mnie. Wstawiłam wodę w czajniku i włożyłam herbatę do dwóch kubków. W czasie gdy woda się gotowała odwróciłam się w stronę chłopaka, który z uśmiechem dokładnie mi się przyglądał - Tak w ogóle nawet nie wiesz jak jestem wam wdzięczna za pomoc - dodałam.
- Pamiętaj, że gdyby coś zawsze możesz do mnie dzwonić - rzekł biorąc karteczkę stojącą na wysepce w kuchni i zapisał na niej ciąg liczb - Ja z chęcią pomogę..
- Miło z twojej strony - odpowiedziałam - A mi zarazem głupio bo wykorzystałam ciebie i twojego ojca a ty nadal proponujesz mi pomoc - spojrzałam w jego oczy..
- Tak się składa, że chciałem ci pomóc i chcę ci pomagać - uśmiechnął się. To przekonanie w jego oczach mówiło samo za siebie... Gdy woda się już zagotowała zalałam dwa kubki i zaniosłam mu siadając obok.
- Zaraz, zaraz - rzekłam a w moim wyobrażeniu żółta żarówka pojawiła się nad moją głową - Wczoraj również przyniosłeś mi kwiaty?
- Owszem - zatwierdził dumnie.
- To dlaczego na liściku podpisałeś się André?
- Tak faktycznie - powiedział - Johann André Forfang miło mi cię poznać Samanto - uśmiechnął się ponownie podając mi dłoń, którą uścisnęłam z rozbawieniem...



Chwila, która trwa może być jedną z najlepszych twoich chwil.


___________________________________________________________________________

Musiałam XD tak mnie jakoś naszło by połączyć te dwa światy <3
Chyba po raz pierwszy to robię, mam nadzieję, że mi wyjdzie XD
Witaj Johannie <3 :DD
A ja przepraszam, że jestem dopiero dzisiaj. Obowiązki, przemęczenie sprawiło, że tuż po meczu padłam. Zasnęłam i obudziłam się dopiero dziś rano. U was pojawię się późnym wieczorem :(
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :*
Do następnego ❤


4 komentarze:

  1. Hejka! :*
    Kurczę, tak się zastanawiałam nad tajemniczym bohaterem i jednak moje przypuszczenia się sprawdziły! :D
    Podoba mi się Johann i jego stosunek do dziewczyn.
    Kocham to, jak Samanta opiekuje się córeczką. To takie słodkie. I realistyczne. ♥ W końcu zaczęła myśleć o Eriku jako ojcu małej Lili. ;) Być może z czasem zrozumie, co powinna zrobić? :)
    Co do koni... ;)) Mi kojarzą się tylko z gryzieniem! :P Jednakże bardzo podobało mi się to, że koń wyczuwał dobroć Samanty i był... dla niej "miły". Śmieszy mnie fakt, że za Johannem nie przepada. xD
    Czekam na kolejny! ♥
    Kocham! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję, zabiłaś mnie
    haha, miałam w planach ff właśnie ze skoczkami i jak myślałam nad Norwegami, to miałam mały pojedynek pomiędzy nim, a Tante...XDDDD
    kochany Johann <3 to takie słodki i się chyba nam tu zakochał...:D aż się boję, co się u Erika dzieje... i liczę an to, że się wyda, że ciąża Nastii to zwykła fikcja.
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku ❤❤
    Mega ❤
    Uwielbiam skoki równie mocno co nożną, wiec jestem w pełni szczęścia ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Johann taki kochany i słodki! <3
    O.. matko xd A ta akcja z koniem mnie rozwaliła :D
    Czekam na kolejny i jakbyś mogła mnie jakoś o nich informować na asku czy gdzieś :D
    Bo jestem mało ogarnięta xdd
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń