piątek, 23 października 2015

Szesnaście.


Erik

Tak od dwóch dni jesteśmy zaręczeni. Stało się... choć bałem się powiedzieć o tym komukolwiek. Zwłaszcza rodzicom czy Jonasowi. Wiedziałem, że to nie będzie dla nich wiadomość, którą będą chcieli usłyszeć. Przetarłem swoje oczy budząc się do końca. Spojrzałem na miejsce obok mnie, które było puste. Przeciągnąłem się ostatni raz i wstałem. Skierowałem się w stronę salonu...
- Nastia? - zapytałem schodząc po schodach - Nasti jesteś?
Na stole w jadalni znalazłem niewielką karteczkę z jej charakterystycznym pismem. Wyjechałam na pokaz i sesję do Londynu. Wrócę za tydzień. Wściekłem się, przecież miała na czas ciąży zrezygnować z tych głupich pokazów. Miała się oszczędzać i wypoczywać... Dla dobra maleństwa. Jedyną rzeczą, która mnie w tamtym momencie ratowała to myśl, że już za dobre dwie godzinki jest trening i spokojnie będę mógł wyżyć się na piłce... Miałem po prostu dość. Serdecznie dość... Do tej dziewczyny nic nie docierało. A co najlepsze? Obiecała mi wczoraj, że na czas ciąży zrezygnuje... Będzie robiła wszystko by nasza dzidzia urodziła się zdrowa. A ja miałem jej w tym pomagać a z czasem stać się najlepszym ojcem. Bo zawsze chciałem nim być...
Równo o dwunastej wsiadłem do auta i wcześniej zapinając pas pognałem w stronę Signal Iduna Park. Wjeżdżając na parking zauważyłem Jonasa wraz z Marco opartych o jego samochód.
- Witam szanownych panów - uśmiechnąłem się - Panie mają pierwszeństwo - zaśmiałem się kierując dłoń w stronę Hofmanna, by później uścisnąć rękę Reusa.
- Idź bo jak ci...
- Dawaj - rzuciłem wyzywająco
- Odegram się w Fifie - odparł
- Ile razy to już słyszałem - powiedziałem obojętnie śmiejąc się cicho
- O patrzcie kto idzie! - pisnął Hofi biegnąc w stronę Eydlin naszej recepcjonistki. Usłyszałem tylko prychnięcie Reusa na które nie potrafiłem nie zareagować śmiechem.
- Co tam u Sam i Lili? - wypaliłem nagle.
- Zapewniała mnie, że u nich wszystko w porządku - powiedział spoglądając przed siebie - Dlaczego pytasz?
- Nie mogę? - odparłem pytaniem na pytanie - To jakieś zakazane? - dodałem spoglądając na niego.
- Nie - odparł cicho - No ale nie sądziłem, że tak często będziesz o nie pytał, skoro już nie uczestniczą w twoim życiu - kolejny raz ta reakcja... ona musiała do czegoś prowadzić. Zdenerwowany przymknął na moment swoje powieki, nerwowo przygryzając dolną wargę...
- Co to miało znaczyć? - zapytałem.
- Matko Erik... Miałeś wrócić, walczyć o Samantę jednak wybrałeś inaczej. Nie wiem do czego dążysz, ale sens mojego zdania chyba źle odczytałeś.. - rzekł poprawiając swoją torbę na ramieniu. Niech się cieszy, że docieraliśmy już do szatni, ale on sam wie, że teraz to już nie odpuszczę. Bo ja doskonale odczytałem jej sens, aż tak głupi to ja nie jestem panie Reus. A on się po prostu wkopał... Bo Marco Reus naprawdę nigdy nie potrafił kłamać i raczej umiał nie będzie...
Cały trening obserwowałem go cały czas. Dosłownie lustrowałem go wzrokiem a on z całych sił bronił się przede mną...
- Wiesz, że teraz nie odpuszczę i dowiem się tego, co próbowałeś przede mną ukryć?
- O co ci chodzi Durmi? - zapytał podirytowany - Nic przed tobą nie ukrywam.. Jesteśmy przyjaciółmi..
- Nie?! - spojrzałem na niego - To niby co to miało znaczyć? - dodałem lekko zdenerwowany.
- Źle odczytałeś sens mojego zdania stary - powtórzył.
- Nie jestem aż taki głupi Reus - warknąłem - Nie odpuszczę, wiesz o tym.. Więc będzie lepiej jak powiesz mi tutaj, teraz, w tej chwili - stanąłem przed nim taranując mu drogę. Wiedziałem, że w moich oczach widać ogniki zdenerwowania i dociekliwości, lecz na to, to on był akurat uodporniony.
- Nie mam ci nic do powiedzenia Erik - mruknął
- To co niby oznacza twoje zachowanie? - podirytowałem się - Gdy tylko wspomnę o Sam a przede wszystkim o Lili jesteś zdenerwowany, twoje wszystkie mięśnie się napinają a szczęka się zaciska. Myślisz, że tego nie widać. Jednak jesteś w błędzie. Marco powiedz mi prawdę - powiedziałem - Lili jest moją córką? - zapytałem.. kolejny raz mając tą nadzieję, że to okaże się prawdą.. Widziałem jak przełyka ślinę, jednak za chwilę jego całe ciało ogarnia złość, a ręce zaciskają się w pięści...
- Raz już ci to powiedziałem, ale widocznie do ciebie nie dotarło - warknął wściekły - Lili nie jest twoją córką! A teraz przepraszam muszę jechać do domu. Sandra się źle czuje - zapewnił wymijając moją sylwetkę.
Westchnąłem cicho wpatrując się w jego plecy. Ochłonąłem chwilę, starając uspokoić wszystkie nurtujące mnie pytania. Nadal wiedziałem, że Marco coś ukrywa. Jego przekonanie w głosie dało się wyczuć, lecz oczy mówiły zupełnie coś innego. Ukazywały całkowite przeciwieństwo do jego słów...
- Halo? - powiedziałem przykładając telefon do ucha.
- Hej Erik.
- O cześć Fabio - odparłem - Coś się stało?
- Nie! - odparł natychmiastowo - Tylko wyniki Nastii są już do odebrania. Mówiła coś o jakimś wyjeździe, więc może ty mógłbyś je odebrać? - zapytał.
- Pewnie - uśmiechnąłem się sam do siebie - Będę tak u ciebie za.. - przerwałem spoglądając na zegarek zdobiący moją lewą rękę - Za trzydzieści minut powinienem u ciebie być - dodałem.
- Dobra, czekam - odpowiedział kończąc połączenie.
Ruszyłem w stronę auta i wyciągnąłem kluczyki. Wrzuciłem torbę na tylne siedzenie i odpaliłem auto. Zahaczyłem tylko o jeden sklep i zacząłem kierować się w stronę kliniki ginekologicznej...



Wciąż jednak nie mogę sobie Ciebie odpuścić...


_______________________________________________________________________

Dzień dobry moje słoneczka ❤
Przybywam do was z kolejnym rozdziałem :)) mam nadzieję, że sie spodoba :)
U was pojawie się późnym wieczorem lub dopiero jutro :)
Do następnego ❤
Dziękuje, że jesteście❤

4 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze fenomenalny. Czekam na kolejny i zapraszam na bloga o Mario i Nanie

    OdpowiedzUsuń
  2. mam ochotę Cię zastrzelić przez to, że Erik zaręczył się z Nastią. i liczę, że te wyniki powiedzą, że jest powalony, będąc z nią.
    czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeesteem! :)
    Wiesz jaką mam nadzieję? Że te wyniki będą świadczyły na niekorzyść tej pustej laluni. -.- Nie wiem, gdzie Erik miał głowę decydując się na wspólną przyszłość. :/ Ona jest beznadziejna. Najpierw coś obiecuje, a potem nie dotrzymuje tego słowa... :(
    Co jeszcze mnie wkurzyło? A raczej kto. Reus. To jak w żywe oczy okłamywał kumpla było okropne. :/ Jednakże rozumiem, że nie mógł inaczej. Obiecał to Sam...
    Z taką końcówką nie wytrzymam tak długo!
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak w końcu udało mi się nadrobić wszystkie rozdziały. Rozdział jest świetny. Mam nadzieję że wyniki będą negatywne. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.♥
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń